W pierwszym z dwóch decydujących starć białostoczanki ograły rywalki 7:3. Mimo komfortowej przewagi w klubie nikt jednak nie zaczynał świętowania przed rewanżem. - Mimo wszystko trzeba się wstrzymać z gratulacjami, bo rywalki nie mają nic do stracenia i będą walczyć na całego. Musimy być na to gotowi. Ale jestem optymistą i liczę, że będziemy świadkami kolejnego sukcesu naszego klubu - mówił przed rewanżem menadżer Dojlid, Piotr Anchim.
Dojlidy okazały się lepsze mimo absencji Weroniki Mielnickiej. Zastąpiła ją Aleksandra Jarkowska i już w pierwszym meczu udowodniła, że nie ma powodu do obaw, ogrywając liderkę Tęczy, Aleksandrę Paruszewską.
- To by ważny pojedynek, który od razu podłamał rywalki. Szybko zrobiło się 3:0 i sprawa awansu rozstrzygnęła się - ocenił menadżer Dojlid Piotr Anchim.
Zespół do zwycięstwa poprowadziły Marta Lis oraz Kamila Gryko. Obie zawodniczki zdobyły po 2,5 punktu. 1,5 punktu dopisały do dorobku zespołu Jarkowska oraz Sandra Kozioł.