Ponad 20 lat od premiery. "Szybcy i wściekli" ponownie robią zamieszanie i to nie tylko motoryzacyjne

Vin Diesel w kultowej już roli Doma Toretto wraca na ekrany kin w dziesiątej odsłonie filmu sagi „Szybcy i wściekli”. Efektownie i stylowo, na wysokich obrotach - jeśli chodzi o kwestie efekciarskiego przedstawienia z autami w tle - to jest to jak najbardziej na tak. Kwestia fabuły pozostawia jednak wiele do życzenia, ale czy można było oczekiwać aż nadto pozytywnych "fajerwerków" po historii, która jest odświeżana od ponad dwóch dekad?

[fot. kadr z filmu "Szybcy i wściekli 10"/Helios]

[fot. kadr z filmu "Szybcy i wściekli 10"/Helios]

Dziesiąty film sagi „Szybcy i wściekli” rozpoczyna ostatni rozdział jednej z najbardziej popularnych globalnych franczyz, która od ponad dwóch dekad nie traci na popularności. O czym tym razem opowiada fabuła? Jak mówi oficjalny opis sieci kin Helios, w ciągu wielu misji i wbrew przeciwnościom losu Dom Toretto (w tej roli Vin Diesel) i jego rodzina przechytrzyli i prześcignęli każdego wroga na swojej drodze. Teraz muszą zmierzyć się z najgroźniejszym przeciwnikiem, z jakim kiedykolwiek mieli do czynienia...

Jednak po kolei. Czy warto zobaczyć "Fast & Furious 10"? Zawsze warto, choćby po to, by wyrobić sobie własne zdanie, a nie nadto zgadzać się z opiniami wydanymi przez innych. 

“Szybcy i wściekli” rządzą się własnymi prawami

"Pokaż mi, jak prowadzisz, a powiem ci, kim jesteś.." parafrazując niegdyś często wypowiadany przez Dominica Toretto frazes. Po tylu odsłonach znanej na całym świecie sagi, czas najwyższy wrzucić na luz. Nie trudno odnieść wrażenie, że twórcy stają na głowie, by zaskoczyć czymś widzów. A o to niezwykle trudno, bo wiele już było: pościgi, kaskaderskie wyczyny, płonące i latające auta - co można wnieść więcej, by z filmu akcji nie zrobić obrazu z gatunku science fiction? Nieco ckliwości [przyp. red. Toretto poświęca sporo czasu na refleksje] i nutę czarnego humoru, którą wprowadza w najnowszej odsłonie "Fast 10" Dante, postać kreowana przez Jasona Momoa.

"Szybkich i wściekłych" przez kilka dobrych lat można było uważać za całkiem niezłe kino akcji. Sale kinowe wypełnały się po brzegi. Jeśli chodzi o zainteresowanie widowni tym światowym fenomenem, to nadal jest spore, ale wartka niegdyś akcja, przekształciła się w czystą rozrywkę.

Na ekranie ponownie zobaczymy dobrze znane postaci z poprzednich części, kreowane przez: Michelle Rodriguez, Jasona Stathama, Jordanę Brewster, Tyrese Gibsona czy Charlize Theron. Nie sposób nie powiedzieć, że seria "Szybcy i wściekli" to fenomen na skalę światową. Jednak na przestrzeni dwóch dekad koncepcja filmu bardzo się zmieniła i odnosi się wrażenie, że poszła w kierunku mocno antygrawitacyjnym. Czy to dobrze? To pytanie otwarte i najlepiej, by każdy sam udzielił na nie odpowiezi po zobaczeniu najnowszego filmu Louisa Leterriera.

"Szybkich i wściekłych 10" można oglądać na ekranach kin sieci Helios.

Zobacz również