Rzecz dzieje się w Stanach i jest podaną w pigułce amerykańską historią rodzinną z nieodzownym morałem. Rodzice, mieszkający gdzieś w zimnym klimacie, jadą do córki, która studiuje w słonecznej zawsze Kalifornii, by poznać wybrańca jej serca. Półtorej godziny wściekamy się, że oni tam w LA mają nawet w grudniu upał, a przy okazji poznajemy opowieść dydaktyczną o potrzebie zrozumienia międzypokoleniowego. Rodzice Stephany to amerykańska klasa średnia średniego pokolenia. Głowa rodziny czyli ojciec jest właścicielem drukarni - w Ameryce jak się okazuje - firmy bez przyszłości (bo kto dziś potrzebuje zadrukowanego papieru). Teraz są wyznawcami tradycyjnego amerykańskiego modelu rodziny i wychowania, choć gdzieś głęboko w nich drzemie jeszcze szaleństwo młodości - uwielbienie dla rockowego zespołu Kiss. Rodzina dotychczas tradycyjna: mąż prowadzi biznes, żona pozostaje w tle.
Efekt komiczny daje w filmie zestawienie tej sztywnej mieszczańskiej ramy z szalonym młodym człowiekiem, właścicielem milionowej fortuny zbitej na produkcji gier komputerowych w Krzemowej Dolnie. Zestawienie ciężko pracującego ojca z beztroskim młodzieńcem, któremu normalnie wszystko się udaje. To właśnie takiego wybrała Stephanie. Laird ma wszystkie cechy młodego programisty, któremu całkiem przypadkiem udało się zdobyć fortunę, ale teraz już metodycznie ją powiększa, nie rezygnując ze swoich szaleństw i namiętności. Przyjmuje w swoim domu przyszłych teściów, ale przyjmuje ich w swoim stylu. Stylu który oczywiście w nich wywołuje od razu tytułowe pytanie: dlaczego on?
Fabuła jest prosta jak... światłowód. Proste i dobrze znane są też perypetie bohaterów oraz finał tej opowieści. Przyznać jednak trzeba, że znużony zimową szarością polski widz może kilka razy podskoczyć na krześle ze śmiechu po wyjątkowo sprytnym zaplątaniu akcji. Ale szczerze mówiąc boków sobie nie zerwie na tym filmie nawet nasz zziębnięty widz. Na pewno poczuje dreszcz na widok faceta w podkoszulku lądującego helikopterem na zaśnieżonej i zmrożonej ulicy wschodniego wybrzeża. Tyle że to też mieści się w ogranym schemacie.
Ciekawe (z naszego punktu widzenia) może tu być podglądanie życia amerykańskiej młodzieży gnieżdżącej się w Krzemowej Dolinie. Bez elektroniki nie ma życia, w domu "bez papieru" nawet notatki nie można zrobić ręcznie, ale po co - skoro każdą już niemal myśl zapisuje w komputerowej pamięci elektroniczna asystentka domu. A przy tym gospodarz codziennie rano chodzi po swoich hektarach i karmi kury oraz inne zwierzaki, które biegają tu swobodnie, dopóki w końcu nie trafią na talerz gospodarza.
"Dlaczego on" to amerykańska komedia dydaktyczna. Uczy Amerykanów, że odwieczny konflikt pokoleń istnieje, ale da się go ucywilizować, o ile obie strony zrobią krok w swoją stronę. Ojciec, którego poznajemy jako twardego przywódcę stada, okazuje się w końcu potulnym misiem, gdy młody zięć zaimponuje mu w biznesie. Z kolei zbuntowana (ale tak rozsądnie zbuntowana) córka postanawia jednak zrezygnować z szalonych planów rzucenia studiów na rzecz pracy w fundacji ukochanego i dokończy studia nawet kosztem odłożenia daty ślubu. Jedynym stałym mniej więcej emocjonalnie punktem filmu jest Laird - od początku do końca sprawiający wrażenie niepogodzonego z rozumem młodzieńca, któremu wszystko wolno i jeszcze wszystko się udaje.
Mimo wszystkich wad - poświęcić prawie dwie godziny na ten barwny i upalny film można, pod warunkiem że mieszkamy w zimnym klimacie i jest właśnie szara i ponura zima. Bo latem lepiej pojeździć na rowerze.
Film do obejrzenia w kinach sieci Helios w Białymstoku
DLACZEGO ON? (Why Him?)
Premiera: 20.01.2017 (Polska)
Wiek: od lat 15
Czas trwania: 111 minut
Produkcja: USA; 2016
Reżyseria: John Hamburg
Scenariusz: John Hamburg, Ian Helfer
Obsada:
James Franco - Laird Mayhew
Bryan Cranston - Ned Fleming
Megan Mullally - Barb Fleming
Zoey Deutch - Stephanie Fleming
Griffin Gluck - Scotty Fleming