Poseł Robert Tyszkiewicz podczas konferencji prasowej zdążył już policzyć, że NIEPOWSTANIE brygady będzie oznaczało NIEUTWORZENIE dwóch tysięcy nowych miejsc pracy (w wojsku i około wojska).
Poseł tłumaczy: "Zamiast armii polskiej mamy armię Macierewicza. Z odpowiedzi wiceministra Kownackiego wynika, że decyzja o przekształceniu 18. Białostockiego Pułku Rozpoznawczego w brygadę rozpoznawczą w Białymstoku została wycofana."
"Wycofana" oznacza, że decyzja już była. Poseł Tyszkiewicz przyjmuje, że minister obrony narodowej za rządów koalicji PO-PSL zdecydował o utworzeniu brygady, zaś obecny minister z PiS tę decyzję wycofał. Ci jednak, którzy pamiętają czasy rządów PO-PSL i których pamięć sięga dalej niż dwa lata wiedzą doskonale, jak to z "decyzją" o powołaniu brygady w Białymstoku było.
Decyzja ówczesnego ministra obrony Tomasza Siemoniaka była elementem kampanii wyborczej przed wyborami parlamentarnymi. Platforma Obywatelska, jak pamiętamy, obiecywała wówczas wiele, mimo iż w poprzednich ośmiu latach rząd poważnie nie mówił o tworzeniu w Białymstoku jednostki większej niż pułk (utworzony zresztą z wcześniej istniejącej w Białymstoku brygady). Sprawa brygady ma się podobnie jak sprawa budowy trasy S-19 (Via Baltica), którą rząd PO-PSL nagle zapragnął budować tuż przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi 2015 roku.
Dzisiaj jednak to, co było wtedy tylko grą wyborczą, przegrani przedstawiają jako poważne decyzje rządu czy ministrów. Więcej: liczą już pieniądze, które obecny rząd zaprzepaszcza, mimo że poprzedni rząd ich istnienia nawet nie uprawdopodobnił. Politycy jak widać ciągle mylą propagandę z informacją. I dotyczy to polityków obu stron dzisiejszej sceny politycznej.
A już bez propagandy. W odpowiedzi Ministerstwa Obrony Narodowej na pytanie posła Roberta Tyszkiewicza o plany utworzenia brygady czytamy między innymi: "Kwestia utworzenia brygady rozpoznawczej, w tym podjęcie ostatecznej decyzji dotyczącej jej dyslokacji aktualnie jest przedmiotem analiz operacyjno-ekonomicznych, towarzyszących pracom nad reformą Systemu Kierowania i Dowodzenia Sił Zbrojnych RP" - pisze Bartosz Kownacki, sekretarz stanu w MON.
Co oznacza, że ministerstwo definitywnie nie zamyka sprawy sformowania brygady w Białymstoku. A dalej MON dopowiada: - Główny wysiłek w zakresie rozpoznania zostanie skupiony na modernizacji technicznej polegającej na zmianie zasadniczego sprzętu rozpoznania ogólnowojskowego i elektronicznego, a także pogłębianiu zdolności w zakresie satelitarnego i powietrznego rozpoznania obrazowego, wykorzystującego nowoczesne technologie radarowe i optoelektroniczne. Co z kolei można tłumaczyć: najpierw modernizacja sprzętowo-techniczna a później tworzenie nowych jednostek wojskowych.
W odpowiedzi MON podkreśla dalej, że brygada w Białymstoku już jest - to 1. Brygada Obrony Terytorialnej. Samo wspomnienie o obronie terytorialnej wystarcza, by Robert Tyszkiewicz sięgnął po słowne armaty: - Zamiast podnosić rangę zawodowych jednostek w Polsce Wschodniej, mamy do czynienia z propagandowymi działaniami MON. Wiąże się to również z pasożytowaniem brygady obrony terytorialnej na 18. pułku rozpoznawczym. Dowództwo brygady będzie się znajdowało w kompleksie wojskowym przy ulicy Kawaleryjskiej, czyli na terenie pułku.
Już po tonie wypowiedzi - zarówno posła, jak i uciekającego od jednoznaczności sekretarza stanu w MON - widać, że porozumienia i zrozumienia nie ma. I im bardziej poseł będzie naciskał na tworzenie w Białymstoku brygady rozpoznawczej, tym bardziej MON będzie wskazywał na obronę terytorialną jako właściwą drogę rozwoju armii na naszym terenie.
Dla nas, mieszkańców tej ziemi, nic dobrego z tej prowadzonej na oślep wymiany ciosów wyniknąć nie może.