Na sesji rady miasta w poniedziałek prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski przedstawi radnym informację o "stanie realizacji umów dotyczących zimowego utrzymania miasta". Radni spodziewają się, że prezydent wyjaśni, co się takiego stało, że w ostatnich dwóch tygodniach przeżyliśmy paraliż komunikacyjny w Białymstoku. Obfite opady śniegu, a za nimi - lód na jezdni, nieodśnieżone chodniki, uliczki osiedlowe zawalone śniegiem; korki na głównych ulicach miasta, ślizgawka, stłuczki, nerwy i bezsilność mieszkańców. Zdaje się, że tak właśnie zapamiętaliśmy ten dwa tygodnie.
W ciągu tych dwóch tygodni prezydent Białegostoku nie zwołał konferencji prasowej, nie wysłał listu otwartego do mieszkańców, nie odpowiadał na pytania radnych i pytania dziennikarzy. Wstawiał posty na Twitterze z informacjami o sytuacji i stanie odśnieżania. Milczał pierwszy zastępca prezydenta Rafał Rudnicki, nadzorujący sprawy zimowego odśnieżania i "zimowego utrzymania miasta". Obaj milczeli do tego stopnia, że dziennikarze telewizji publicznej wystosowali prośbę do prezydenta miasta o zwołanie otwartej konferencji prasowej, podczas której można byłoby zadawać pytania władzom na temat "zimowego utrzymania miasta". Tę prośbę poparły prawie wszystkie redakcje lokalnych mediów (z wyjątkiem lokalnej Gazety Wyborczej). Dziennikarze chcą postawić władzy samorządowej pytania zadawane wielokrotnie przez mieszkańców miasta.
Kto odpowiada za "zimowe utrzymanie miasta"? To pytanie podstawowe. W twitterowych postach prezydenta Truskolaskiego odpowiedzialność za zimową katastrofę ponoszą firmy wybrane przez zastępcę prezydenta Rafała Rudnickiego do odśnieżania i zimowego utrzymania miasta. W Radiu Białystok prezydent tak to formułuje: "To firmy odpowiadają za to, my nadzorujemy w postaci m.in. protokołów z ich pracy i w postaci nakładanych kar, ale zgadzam się z tym, że stan ulic był przez kilka, a nawet kilkanaście dni niezadowalający, był bardzo trudny, warunki były trudne, ale też firmy się nie przygotowały". Gdy dziennikarz pyta, czy prezydent wyciągnie jakieś konswekwencje wobec miejskich urzędników - w odpowiedzi słyszy: "To są żarty".
Czy odpowiedzialność urzędników miejskich za te fatalne dwa tygodnie "to są żarty"? To by znaczyło, że urzędnicy miejscy (z prezydentem na czele) nie odpowiadają za to, co dzieje się na ulicach i chodnikach naszego miasta? To by znaczyło, że publiczna absencja odpowiedzialnego za zimowe utrzymanie miasta zastępcy prezydenta Rafała Rudnickiego nie jest czymś nagannym i godnym upomnienia. Zdaje się, że taką właśnie tezę - że tylko firmy wybrane do odśnieżania odpowiadają za komunikacyjny paraliż miasta, prezydent Truskolaski powtórzy na sesji rady miasta w poniedziałek.
Gdyby się tak stało, byłby to dzień klęski naszej (udanej podobno) reformy samorządowej. Wybrany przez nas wszystkich najwyższy urzędnik miejski zaprzeczyłby idei samorządności, odrąbałby gałąź, na której siedzi. Bo powierzamy prezydentowi zarządzanie naszym wspólnym dobrem. Dajemy mu mandat do dbania o nasze wspólne interesy, wśród których na pewno jest szybkie, sprawne i skuteczne reagowanie na problemy dnia codziennego, w tym odśnieżanie miasta czy szerzej "zimowe utrzymanie miasta". A on mówi, że to wszystko nie jego sprawa.
Jeśli stało się tak - a wszystko na to wskazuje - że wybrane przez niego (w naszym imieniu) firmy odśnieżające nie pracowały właściwie i sprowadziły na nas wszystkich poważne kłopoty, to czy prezydent i jego urzędnicy nie czują, że zawiedli nas wszystkich (swoich wyborców), że ponoszą odpowiedzialność za kłopoty mieszkańców. Czy tak zachowują się uczciwi i przyzwoici samorządowcy?
Czy ten dzień 22 lutego 2021 roku, ta sesja rady miasta i to (spodziewane, niestety) wystąpienie prezydenta Tadeusza Truskolaskiego to będzie sądny dzień naszej samorządności? Czy potwierdzi, że prezydent i jego urzędnicy przestali służyć nam wszystkim? Czy potwierdzi opinię, że prezydent Tadeusz Truskolaski przez ponad czternaście lat sprawowania władzy wyhodował w urzędzie miejskim kastę nieomylnych urzędników, których już teraz nie jest w stanie rozliczyć; a oni tak naprawdę za nic już nie poniosą odpowiedzialności?
Czy może będzie zupełnie inaczej - w końcu samorządność to jest to, co nam w wolnej Polsce najbardziej się udało?