VIDEO. Mięso z ubojni w powiecie bielskim okazało się zdrowe - są wyniki badań

Badania Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Bielsku Podlaskim wykazały, że w mięsie krów, które trafiały do ubojni z Brzeźnicy, nie było śladów antybiotyków i substancji hamujących. To potwierdzenie zapewnień, które składał jeden z właścicieli ubojni.

Na początku stycznia, policjanci z z Komendy Wojewódzkiej Policji zatrzymali 30-latka i jego ojca, pod zarzutami sprzedaży mięsa chorego jako pełnowartościowego. Mężczyźni prowadzą ubojnię w Brzeźnicy, koło Brańska. Policja podała, że do ubojni trafiało bydło w stanie agonalnym, leczone antybiotykami. Za narażanie konsumentów na utratę zdrowia lub życia, podejrzanym groziło 8 lat pozbawienia wolności. Po zatrzymaniu, 48 godzin spędzili w areszcie.

Od tego czasu, próbki mięsa wołowego były poddawane badaniom Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Bielsku Podlaskim. Jak się dowiedzieliśmy, pełniąca obowiązki powiatowego lekarza weterynarii Emilia Wielądek-Żukowska przebywa na urlopie. Wczoraj (24.01) w komunikacie dla Radia Białystok poinformowała, że przebadane mięso było zdrowe.

"W zbadanych próbach mięsa wołowego nie stwierdzono obecności antybiotyków i substancji hamujących. W zakładzie odbywa się produkcja. Nadal będzie prowadzony monitoring w kierunku antybiotyków i substancji hamujących polegający na losowym pobieraniu prób" - poinformowała Radio Białystok p. o. powiatowego lekarza weterynarii Emilia Wielądek-Żukowska.

Mimo wyników badań, Prokuratura Rejonowa w Bielsku Podlaskim cały czas prowadzi postępowanie w tej sprawie.

WŁAŚCICIELE OD POCZĄTKU ZAPRZECZALI

Jeden z właścicieli ubojni przed naszymi kamerami opowiedział, jak przebiegło zatrzymanie i dlaczego jego zdaniem do niego doszło.

- Ktoś nam po prostu źle życzy, z resztą nie pierwszy raz. Uważamy, że to konkurencja doprowadziła do tej wizyty policji - twierdził Paweł Zakrzewski. - Robimy wszystko zgodnie z przepisami. Za każdym razem mięso jest badane przez lekarza weterynarii. Bywa tak, że zwierzęta chorują bądź przestają dawać mleko, wtedy ich właściciel decyduje się na ubój. W innych przypadkach zwierzęta źle znoszą transport. Jednak w żadnym z tych przypadków nie sprzedajemy mięsa chorego - dodał.

Paweł Zakrzewski od początku twierdził, że są z ojcem niewinni /fot.BIA24/

Zaraz po wyjściu z aresztu mężczyźni złożyli zażalenie na działania policji. Funkcjonariusze z Komendy Wojewódzkiej Policji, nie chcieli wówczas komentować sprawy.

- Złożyliśmy już zażalenie na działania policji, wytoczymy im postępowanie cywilne. Chodzi przede wszystkim o ten komunikat, który jest krzywdzący. Policja zasugerowała wszystkim, że jesteśmy winni - mówił nam przed tygodniem Paweł Zakrzewski.

Video z rozmowy z Pawłem Zakrzewskim, właścicielem ubojni w Brzeźnicy

Zobacz również