Prosto w oczy #5 Paweł Kalinowski, sportowiec

Nie ma trudnych szlaków, są tylko słabe charaktery - to podróżnicze motto powtarza wielu miłośników gór. Nauczyciel wychowania fizycznego z Białegostoku nadał temu powiedzeniu jeszcze większy wydźwięk, zdobywając w 50 dni, 80 szczytów polskich gór. Pokonał 2500 km hulajnogą (nie elektryczną!), by pomóc niezwykłemu dziecku, Oldze – Lawendowej Dziewczynce, która mierzy się z nowotworem mózgu.

Wuefista i pasjonat sportu odbył niezwykłą podróż po najwyższych szczytach pasm górskich w Polsce

Paweł Kalinowski, w mediach społecznościowych znany jako Paweł Hulajnoga (z racji swojego zamiłowania do hulajnóg) uczy wychowania fizycznego w jednej z białostockich szkół. W pracy poznał mamę Olgi, która także jest nauczycielem i nie potrafił przejść obojętnie obok cierpienia jej córki. Postanowił zrobić co w jego mocy, by nieco odciążyć rodzinę dziewczynki, którą przerastają koszt jej leczenia. 

"Olga ma 11 lat, jest niezwykle dojrzałą i empatyczną osobą. Cztery lata temu zdiagnozowano u niej chorobę Recklinghausena, w której organizm sam produkuje guzy w ciele chorego. Ola przeszła kilka trudnych, ratujących życie operacji mózgu oraz roczną, wycieńczającą chemioterapię. Jest pod opieką onkologów, neurochirurgów, neurologów, nefrologów, okulistów i endokrynologów. Potrzebuje rehabilitacji. Jeśli będę w stanie zainspirować do pomocy Lawendowej Dziewczynce chociażby dwie osoby - będę mógł inspirować świat!" - tak Paweł napisał w mediach społecznościowych tuż przed planowaną wyprawą w góry.

"Hulajnoga uświadamia mi, że wciąż potrafię marzyć, a co więcej - te marzenia spełniać..."

W podróż ruszył 22 czerwca, w pojedynkę - jednym ciągiem, z plecakiem i sakwą na kierownicy. Całe 2500 km trasy pokonał wyłącznie na hulajnodze. Relacje z wędrówki Pawła można było śledzić na Facebooku: www.facebook.com/PawelHulajnoga/

Środek transportu, którym poruszał sie Paweł wzbudzał zainteresowanie napotkanych po drodze ludzi. A jak pokonał tyle gór i to na hulajnodze?

- Hulajnoga waży mniej niż rower. Ma duże koła, a co za tym idzie przemieszczanie się na niej, jest o wiele szybsze, niż marszem. Z większości gór dawałem radę zjeżdżać. Natomiast jeśli chodzi o wnoszenie hulajnogi na szczyty, to mój kolega skonstruował mi specjalny pas. Został zrobiony z szelek do kosiarki. Hulajnoga była do niego przypięta, w związku z tym ciężar sprzętu spoczywał na moich barkach. Więc wnoszenie było o wiele łatwiejsze... - mówi w rozmowie z nami Paweł Kalinowski.

Choć wyprawa była wymagająca, to dzięki życzliwosci osób, które Paweł spotkał w trakcie swojej podróży mógł lepiej się zregenerować, odpocząć.

Po powrocie z wyprawy, Paweł wystawił hulajnogę na licytację. Sprzęt został wylicytowany przez białostocką firmę za 7000zł!

Zrzutka [przyp. red. potrwa do końca września] na rzecz chorej Olgi nadal trwa, wesprzeć można ją pod tym linkiem: 80 SZCZYTÓW HULAJNOGĄ DLA LAWENDOWEJ DZIEWCZYNKI!

Zobacz również