Inwestor chce zbudować czteropiętrowy blok na 28 mieszkań z podziemnym parkingiem. Udało mu się ten projekt uzgodnić z urzędem Podlaskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, za co zresztą urząd został ostro skrytykowany przez radnych i prezydenta miasta podczas dyskusji na nadzwyczajnej sesji.
Działka jest położona na roku ulic Modlińskiej i Poprzecznej, na granicy starych Bojar. Wokół już stoją bloki, murowane szeregówki i nowe domy jednorodzinne. Całkiem niedaleko jednak jest jeszcze kilka starych drewnianych „bojarskich” domów. Góruje nad nimi dwupiętrowa drewniana „kamienica”.
Podczas dyskusji na sesji urzędnicy magistratu podkreślali, że planowana inwestycja jest niezgodna z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, co do funkcji, wielkości i formy obiektu, jest też sprzeczna ze studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta.
Marcin Minasz z departamentu urbanistyki Urzędu Miejskiego w Białymstoku mówił, że Bojary zostały uznane za najbardziej interesującą część miasta, mówiącą o jego tożsamości i historii.
Podobnie radny PiS Zbigniew Klimaszewski zarazem lider stowarzyszenia „Nasze Bojary” podkreślał, że Bojary „są naszą perełką i dumą, a dzisiaj ktoś chce ten bojarski klimat zniszczyć”.
Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski zadowolony, że dawno nie było takiej jednomyślności radnych różnych opcji i mieszkańców powiedział: „od początku prezydentury moim celem była ochrona Bojar”.
Ostatecznie radni jednogłośnie odmówili uzgodnienia lokalizacji w tym miejscu inwestycji według przedstawionego projektu.
KOMENTARZ:
Podczas dyskusji prezydent powiedział „od początku prezydentury moim celem była ochrona Bojar”. Kto pamięta, jak wyglądały Bojary w 2006 roku, gdy prezydent obejmował swój urząd, ten z pewnością odpowie dziś Tadeuszowi Truskolaskiemu: panie prezydencie, przez 15 lat rządów ten cel – ochrona Bojar – nie tylko nie został osiągnięty, lecz większość starej drewnianej zabudowy Bojar zajęły betonowe bloki. Dziś nie ma tam już czego chronić.