Rozkopanej górki nikt nie żałuje, chociaż obecni mieszkańcy wiążą z nią wiele wspomnień z dzieciństwa. Kilka pokoleń mieszkańców okolic ulicy Boya-Żeleńskiego zjeżdżało tu zimą na sankach i czym się dało. Czy wiedzieli, że jeżdżą nie tylko po macewach, ale też kościach dawnych mieszkańców tego miasta?
Pamięć o cmentarzu przywraca amerykańska Fundacja Odnowy Cmentarza (Bialystok Cementery Restoration Fundation). Prace przy Wschodniej trwają już kilkanaście lat. Rozkopanie saneczkowej górki fundacja robi trochę „przy okazji”.
Na górce pracuje koparka, wokół leżą rozrzucone kamienne płyty z hebrajskimi napisami a opodal, pod namiotowym daszkiem siedzi kilka osób i przygląda się wykopom. Wśród obserwujących – Filip Szczepański, przedstawiciel Komisji Rabinicznej ds. cmentarzy działającej przy Biurze Naczelnego Rabina Polski.
– Moje zadanie tutaj polega na dopilnowaniu szacunku dla szczątków ludzkich, które tutaj, jak słyszeliśmy, mogą się znajdować. I rzeczywiście trochę ich się znalazło – mówi Filip Szczepański. Jak mówi, szczątki ludzkie zostały odpowiednio zabezpieczono i będą pochowane z należnym szacunkiem na cmentarzu przy ulicy Wschodniej.
A datowanie znalezionych tu macew – jak mówi Szczepański – wskazuje, jednoznacznie, że te płyty nie pochodzą z pobliskiego cmentarza żydowskiego.
– Najstarsze znalezione tu macewy pochodzą z 1819 roku, czyli wiele lat przez otwarciem pobliskiego cmentarza na Wschodniej – mówi Szczepański.
Datowaniem i opisywaniem znalezionych macew zajmuje się prof. Heidi Szpek-Idzikowski, specjalistka od inskrypcji w języku jidisz i hebrajskim. W swoich zapisach z ostatniego, 15. dnia wykopalisk wynika, że najstarszy odnaleziony pod zwałami ziemi nagrobek ma datowanie jeszcze starsze – 24 grudnia 1891 roku.
– Inskrypcje na wydobytych tablicach są doskonale zachowane – dodaje Filip Szczepański. – Po nich możemy z pewnością stwierdzić, kto był pod nimi pochowany i kiedy. Datowanie wskazuje, że macewy te pochodzą z zasypanego cmentarza żydowskiego z okolic ulicy Kalinowskiego w Białymstoku.
Skąd wzięły się na Bagnówce? Wiadomo, że po II wojnie światowej w wyzwolonym Białymstoku władze zdecydowały o zlikwidowaniu tzw. cmentarza rabinackiego, który rozciągał się w rejonie dzisiejszych ulic Suraskiej, Młynowej, Kalinowskiego. Groby i nagrobki przysypano zwałami ziemi i gruzu ze zniszczonej dawnej dzielnicy Chanajki. Na wielkim utworzonym w ten sposób nasypie założono Park Centralny. Park istnieje do dziś i być może wielu odpoczywających tam na ławeczkach białostoczan nie zdaje sobie sprawy, że pod nimi spoczywają szczątki Żydów mieszkających w dawnym Białymstoku.
Odnalezienie macew w górce saneczkowej na Bagnówce wskazuje, że nie wszystkie nagrobki na cmentarzu rabinackim zasypano gruzem, niektóre wywieziono stamtąd. W jaki celu? To na razie pozostaje niewiadomą.
Lucy Lisowska z Centrum Edukacji Obywatelskiej Polska-Izrael, przedstawicielka na Białystok warszawskiej Gminy Wyznaniowej Żydowskiej o pochodzeniu tych macew mówi wprost: – Wiedzieliśmy, że tutaj są macewy z cmentarza przy Kalinowskiego. Mówiono, że te lepsze macewy stamtąd poszły na odbudowę miasta,a te gorsze – trafiły tutaj. Resztę przysypano ziemią i gruzem.
Co teraz będzie z tymi macewami? – Teraz one będą złożone na cmentarzu tutaj, na Wschodniej – mówi Lucy Lisowska. – A później… mam nadzieję, że trafią tam, gdzie powinny trafić, tam, stąd tu je przywieziono – na cmentarz przy Kalinowskiego. Mam nadzieję pan prezydent i władze… coś zrobimy wreszcie na tym cmentarzu przy Kalinowskiego.
Czy i jak władze miasta odpowiedzą na ten postulat? Jak dotychczas postawiono tam tylko tablicę informującą o historii tego miejsca. Nie udało się przekonać władz do projektu upamiętnienia cmentarza poprzez odkrycie części zasypanych grobów. Zaraz obok wielkiego zasypanego cmentarza rabinackiego upamiętniono miejsce dawnego znacznie mniejszego cmentarza ewangelickiego (Rynek Sienny).
Jedynym prawdziwym śladem najstarszego żydowskiego cmentarza w Białymstoku pozostają teraz te macewy wykopane na saneczkowej górce przy ulicy Boya-Żeleńskiego.