Bronek ma około 11 lat. Jego dotychczasowy właściciel zmarł, a Pani opiekująca się za życia panem Bronka, nie ma możliwości opiekowania się zwierzakiem. W przykrych okolicznościach kocur trafił na ulicę, bez możliwości powrotu do ciepłego domu.
Bronek jest bardzo wdzięcznym i grzecznym kotem, kochał swojego człowieka i stale mu towarzyszył. Razem jedli, razem spali. Na kołderce dziadka, Bronek czuwał do końca.
Kocur jest wykastrowany i na nic nie chorował. Załatwiał się kulturalnie do kuwety, a kiedy chciał wyjść na dwór, komunikował to wyraźnie, stał pod balkonem i miauczał. Po skończonym spacerze zawsze wracał do domu, również stawał pod drzwiami i miauczał, oznajmiając że chce wejść do domu. Sąsiedzi często go widzieli wylegującego się na trawce jakby nic go w życiu nie obchodziło, bo miał wszystko, człowieka, jedzenie i dom.
Je karmę zwykłą dla kotków, ale lubi też bardzo wędzoną makrelę i serdelki z indyka. Jak ktoś jadł w kuchni obiad to siadał na krzesło obok i towarzyszył. Bronek nie miał na pieńku z żadnymi zwierzętami, nie zwracał na nie uwagi. Jedynym czego w swoim życiu nie lubi jest odkurzacz – na jego widok wieje gdzie pieprz rośnie.
Pod koniec września, błąkającego się, rannego kota zabezpieczyli pracownicy „Kotkowa”. Ale Bronek nie odnajduje się w klatce, usycha z tęsknoty za wolnością i człowiekiem.
Pilnie poszukiwany jest dom, na starcze lata życia Bronka, ciasna klatka jest dla niego smutnym początkiem końca, kot marnieje w oczach.
Czy jest ktoś, kto mógłby i chciał przyjąć Bronka pod swój dach?
Zainteresowane osoby proszone są o kontakt z Kotkowem, pytając o Bronka, rudego kota z ulicy Towarowej, (post na FB z dnia 27 września).