Znowu kredyt na ratowanie szpitali

Mamy problem ze szpitalami - alarmują władze samorządowe województwa podlaskiego. Przy takim poziomie finansowania szpitale będą musiały się zadłużyć, żeby w ogóle funkcjonować. Dlatego zarząd województwa zgodzi się, by szpitale zaciągnęły kredyt bankowy i będzie rekomendował sejmikowi poręczenie takiego kredytu. Nie ukrywajmy, szpital psychiatryczny w Choroszczy jest na skraju upadłości - tłumaczy sytuację placówki związkowiec.

Konferencja prasowa na temat kondycji szpitali /fot. H. Korzenny/

Konferencja prasowa na temat kondycji szpitali /fot. H. Korzenny/

Konferencja prasowa zarządu województwa stała się wołaniem o ratowanie dwóch szpitali: psychiatrycznego w Choroszczy i Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Białymstoku. Jak udowadniają urzędnicy marszałka i dyrekcja szpitala placówki są w trudnej sytuacji właśnie z powodu zbyt niskich wycen świadczeń medycznych oraz także z powodu wypowiadania przez lekarzy specjalistów klauzul opt-out w ich umowach o pracę. 

Narodowy Fundusz Zdrowia udowadnia jednak, że szpitale dostały już podwyższone kontrakty i muszą nimi racjonalnie gospodarować. Jak informował Bogdan Dyjuk, członek zarządu województwa, nie przyniosły żadnego konkretnego efektu prowadzone w tej sprawie w ostatnich tygodniach rozmowy z ministrem zdrowia Łukaszem Szumowskim oraz p.o. prezesem NFZ Andrzejem Jacyną.

- Nie mamy żadnej konkretnej perspektywy, jeżeli chodzi o wzrost kontraktów w tym roku - powiedział o tych rozmowach Dyjuk. Dodał, że NFZ mówi jedynie ogólnie, że w 2018 r. będą wyższe kontrakty, ale nie podaje żadnych szczegółów, ani terminów, ani kwot.

Dodał, że w tej sytuacji to właśnie na samorząd spada ciężar zabiegania o pieniądze na wynagrodzenia dla pracowników szpitali lekarzy. Zapowiedział jednak, że władze województwa są odpowiedzialne i nie dopuszczą do pozbawienia opieki szpitalnej i medycznej mieszkańców województwa. 

Problem szpitali dotyczy nie tylko niskich kontraktów. Na przykład w szpitalu w Choroszczy już prawie 40 lekarzy specjalistów wypowiedziało klauzule opt-out w swoich umowach o pracę. To oznacza, że szpital ma za mało lekarzy, by utrzymać ciągłość opieki medycznej. A na zatrudnienie nowych nie ma pieniędzy. Jak mówił dyrektora szpitala Tomasz Goździkiewicz - lekarze specjaliści nie chcą pracować w placówce w Choroszczy, bo zarabiają mniej niż rezydenci, których uczą. 

Dążenia samorządu i dyrekcji szpitala popierają też związkowcy działający w służbie zdrowia. Eugeniusz Muszyc - związkowiec ze szpitala w Choroszczy i szef podlaskiego oddziału Forum Związków Zawodowych podkreślał, że potrzebne jest podwyższenie wyceny punktu za leczenie. Apelował do NFZ o podniesienie stawki wyceny zabiegu o jedną złotówkę. Podwyższenie wycen dałoby szpitalowi w Choroszczy ponad 4 mln zł na wynagrodzenia lekarzy.  

Podobnie trudna sytuacja finansowa jest w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym. Jego dyrektor Cezary Nowosielski, obecny również na konferencji prasowej, przypomniał, że szpital wojewódzki jest jednym z największych szpitali w regionie. Wskazał, że za 2017 r. NFZ nie opłacił świadczeń ponad limit w wysokości 2 mln zł. Ryczałt szpitala na 2017 r. to 17 mln zł. Oszacował, że aby spełnić żądania płacowe, potrzebowałby rocznie 11 mln zł. 

Marszałek województwa podlaskiego Jerzy Leszczyński podsumował, że przyszłość szpitali jest "niepewna" a samorząd nie może dopuścić do ograniczania przyjęć pacjentów, choć taka groźba - jak mówił - jest całkiem realna. 

- Będziemy wspierać szpitale, ale jest pewna granica, której już później nie da się przekroczyć - mówił marszałek Leszczyński. Podkreślił, że szpital wojewódzki w Białymstoku i psychiatryczny w Choroszczy są "ewidentnie niedofinansowane i to do wielu lat". A obecne kłopoty to także praktyczny efekt funkcjonowania od kwartału tzw. sieci szpitali. 

Zobacz również