Zapaśnicza rodzina z Zabłudowa

Czy po kilku miesiącach treningu można zostać mistrzem Polski? Ależ oczywiście. Dokonała tego Joanna Baranowska z zabłudowskiej sekcji Uczniowskiego Atletycznego Klubu Sportowego "Podlasie" Białystok. Na dodatek zdobyła złoty medal za walkę w sumo.

/foto. P.Woroniecki - GKS

/foto. P.Woroniecki - GKS

- Jest wręcz niewiarygodne, że w tak krótkim czasie Joanna odniosła taki sukces. Zapasy i sumo to sporty, które wymagają wytrwałości i czasu, aby zdobywać medale - wyjaśnia Andrzej Samsonowicz, trener i główny popularyzator tych dyscyplin sportowych w Zabłudowie.

Joanna Baranowska uważa, że ma dobrych trenerów, którzy w tak krótkim czasie przygotowali ją do osiągania wysokich lokat na ogólnopolskich zawodach.

- Zawsze ciągnęło mnie do sportów walki. Lubię oglądać je w telewizji. Pojawiła się okazja na treningi w naszej gminie. Było blisko, skorzystałam i nie żałuję. Po pierwszym tygodniu miałam same zakwasy i zgrzytanie zębów. Ale czułam się wspaniale - mówi z uznaniem młoda zawodniczka.

Joanna Baranowska przygodę z zapasami rozpoczęła we wrześniu 2018 roku, w ostatniej klasie gimnazjum. Dość późno jak ten sport. Jednak nie przeszkodziło jej to w zdobyciu złota na Mistrzostwach Polski. Na co dzień mieszkam w Dobrzyniówce, 5,5 km od Zabłudowa. Od września idzie do szkoły średniej w Białymstoku. Wiąże z zapasami swoją przyszłość. - Myślę, że jeszcze kilka lat potrenuję tę dyscyplinę sportową. Jest w niej coś, co mnie fascynuje - zaznacza zapaśniczka.

"/"/>

Początki były trudne

Głównym mózgiem zabłudowskiej sekcji zapaśniczej jest Andrzej Samsonowicz. Przez całe życie związany z różnymi inicjatywami sportowymi. Szczególnie jako radny zachęcał do rozwijania sportu.

- Trenowałem zapasy w latach osiemdziesiątych podczas nauki w szkole średniej. Po lekcjach zostawałem w Białymstoku i chodziłem na treningi. Wracałem do Zabłudowa po godz. 21, a czasami i później. W weekendy grałem jeszcze w piłkę nożną - informuje Andrzej Samsonowicz.

W 2011 roku w trakcie olimpiady młodzieży prezes Podlaskiego Związku Zapaśniczego Władysław Kierdelewicz zaproponował mu stworzenie sekcji. W trakcie majowego festynu rodzinnego odbył się w Zabłudowie pierwszy pokaz zapaśniczy. Przyjechali zawodnicy z Białegostoku i pokazali swoje umiejętności. Zrobili duże wrażenie. Niestety na jesienny pierwszy trening nikt nie przyszedł. Dopiero po pokazie w podstawówce nastąpił przełom. Pojawiła się gromada dziewcząt i chłopców. Niektórzy z nich do chwili obecnej trenują na hali w Zabłudowie.

"/"/>

Styl życia czy trafiony wybór?

Zapasy doskonale kształtują sprawność fizyczną szczególnie wśród dzieci i młodzieży. - Osobiście uważam, że jest to jedna z najbardziej wszechstronnie rozwijająca dyscyplina sportowa. Jako sport walki doskonale kształtuje charakter, uczy odporności na stres i odpowiedzialności za własne poczynania. Zapasy to sport ogólnorozwojowy. Duży nacisk kładzie się na gimnastykę i akrobatykę. Szkoda, że zapasy są tak słabo popularyzowane i finansowane - zaznacza Andrzej Samsonowicz. - Zapasy to styl życia. Wszyscy zawodnicy znają się dobrze. Rywalizujemy z sobą na macie. Po walce przyjaźnimy się, wspieramy siebie i tworzymy wielką rodzinę - wyjaśnia popularyzator tego sportu z Zabłudowa.

Zdaniem Piotra Gilewskiego, prezesa Uczniowskiego Atletycznego Klubu Sportowego "Podlasie" sekcja zabłudowska to w dużej mierze zasługa Andrzeja Samsonowicza i Adriana Chroszuchy (drugi trener zabłudowskich zapaśników). - Od pary lat mamy tu do czynienia z pracą na wysokim poziomie. Dzieci i młodzież oprócz regularnych treningów, startują w zawodach nie tylko na terenie województwa podlaskiego, lecz odnoszą spore sukcesy w Polsce i poza jej granicami - zaznaczył prezes.

Rodzice, którzy posłali dzieci na zajęcia zapasów są z tego bardzo zadowoleni. Na lipcowym treningu spotkaliśmy jedną z mam. To Marta Swatkowska. Przywozi regularnie z Protas do Zabłudowa 7-letniego Filipa. - Na początku syn uczył się kontaktu z innymi dziećmi i zrozumienia zasad, które obowiązują na treningach. Zaobserwowałem, że nauka tych zasad przełożyła się na zachowanie w szkole. Respektował polecenia wydawane przez swoją wychowawczynię. Jego trener Adrian Choroszucha wzbudził w nim respekt do każdej osoby starszej. Filip jest bardzo ruchliwy. Na treningach w bardzo zdrowy sposób spala swoją energię. Ponadto stał się bardziej zdyscyplinowany - zauważyła zadowolona mama.

Zobacz również