Zamknięta zakaźna izba przyjęć USK

Zakażony jest jeden lekarz. Pięciu innych i dwie pielęgniarki są na kwarantannie. Dlatego zakaźna izba przyjęć przy USK została w poniedziałek wieczorem zamknięta. Do odwołania.

Karol Zalewski/bia24.pl

Karol Zalewski/bia24.pl

Lekarz, pracujący w klinice chorób zakaźnych i w zakaźnej izbie przyjęć Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego, o tym, że jest zakażony koronawirusem, dowiedział się podczas badań przesiewowych, które cyklicznie są przeprowadzane w szpitalu.

- Decyzją sanepidu ustalono, że pięciu lekarzy i dwie pielęgniarki miały kontakt z zakażonym lekarzem - mówi Katarzyna Malinowska-Olczyk, rzeczniczka szpitala.

Te osiem osób zostało odsuniętych od pracy. Są w kwarantannie.

- W tej sytuacji w poniedziałek po południu zapadła decyzja, że zakaźna izba przyjęć zostaje zamknięta - mówi rzeczniczka. Po prostu - jest za mało personelu. Lekarzy nie wystarcza, by obsadzić dyżury w szpitalu, w klinice chorób zakaźnych (w której cały czas są przecież pacjenci), i w zakaźnej izbie przyjęć.

Ile taka sytuacja będzie trwała, nie potrafi jednak powiedzieć. Wszystko zależy od wyników badań tych osób, które miały kontakt z zakażonym lekarzem. Kolejne testy będą robione już jutro. - Jeżeli wyniki tych osób, które miały kontakt z zakażonym lekarzem, będą dobre, to dyrekcja szpitala będzie występować do sanepidu o skrócenie kwarantanny. Tak żeby pracownicy mogli wrócić do pracy i żeby przywrócić działalność izby przyjęć - wyjaśnia Katarzyna Malinowska-Olczyk.

Zobacz również