Rodzice szukali Bernarda we Francji. Teraz jadą do Krakowa, bo wcześniej i tam mieszkał. Mam nadzieję, że już wkrótce zadzwonią z dobrymi wiadomościami - mówi Karolina Smęt. To siostra Bernarda, który zaginął. Czeka na brata z niecierpliwością. I prosi wszystkich, którzy mieliby o nim jakiekolwiek informacje, by przekazali je policji.
Bernard od pół roku mieszka w Vaud'herland we Francji. Regularnie przyjeżdżał jednak do miejscowości Limay. Tam też spędził sylwestra razem z bratem.
Ostatni raz był widziany 1 stycznia w Mantes-la-Jolie (to miejscowość pod Paryżem). Znajdował się w okolicach szpitala Centre Hospitalier François Quesnay. Ostatni kontakt telefoniczny z chłopakiem był 1 stycznia po godzinie 11, rozmawiał wówczas z rodzicami oraz z kolegą. Twierdził, że ma 20 km do domu.
Niestety, dziś nie wiadomo, czy mówił o domu brata we Francji - czyli miejscu, w którym mieszkał i pracował, czy o rodzinnym domu w Polsce. Od tego czasu jego telefon jest nieaktywny i nikt nie miał z nim kontaktu.
Pojawiły się informacje, że Bernard mógł być widziany 3 stycznia w Krakowie w okolicach ul. Radziwiłowskiej między godz. 15 a 17. Możliwe, że przebywa na terenie Polski, ponieważ chciał wrócić do Białegostoku, do rodzinnego domu, w którym mieszkał. Nieustannie trwają poszukiwania Bernarda we Francji oraz w Polsce. Rodzina i przyjaciele bardzo się o niego martwią i proszą o jakikolwiek kontakt osoby, które mogą pomóc.
Rysopis:
Wzrost: 178 cm
Waga: 70 kg
Sylwetka: wysportowana
Włosy: krótkie blond
Oczy: niebieskie
Znaki szczególne: na prawym łokciu blizna po operacji (dł. ok. 13 cm), na prawym lub lewym udzie blizna od zadrapania, przy prawym łuku brwiowym blizna.
Nie miał ze sobą dokumentów, a jego telefon nie odpowiada. Szpitale są na bieżąco sprawdzane przez rodzinę.