Zabawa w głuchy... Hyperion

Jeszcze raz - i tym razem bardzo dotkliwie - urzędy przekonały się o starej prawdzie wyrażonej w powiedzeniu: stare mięso psy jedzą. "Stare mięso" w tym wypadku oznacza nakaz wyboru najtańszej oferty w przetargach. Najtańszy w przetargu na dostarczanie usług telefonicznych był Hyperion SA. Przez ostatnie dwa tygodnie telefony w urzędach obsługiwanych przez Hyperion milczały. Tak jak milczały władze Hyperiona na temat tej nagłej "awarii".

/pixabay.com/

/pixabay.com/

- Awaria telefonów w Urzędzie Miejskim została już usunięta i łączność jest przywrócona - zapewnia Anna Kowalska z Departamentu Komunikacji Społecznej w białostockim magistracie. - Wszystkie numery telefonów stacjonarnych działają.

- Została przywrócona możliwość pełnego korzystania z poprzedniego zakresu numeracji telefonicznej Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego w Białymstoku sprzed awarii - informuje Monika Mróz z tegoż urzędu. 

Ten entuzjazm urzędniczek jest jak najbardziej uzasadniony. Czy ktoś dziś w epoce komórek mógłby pomyśleć, że nie będą działały telefony stacjonarne? Wydawało się, że co jak co, ale połączenie kablowe jest niezawodne. I okazało się, że faktycznie jest niezawodne, w odróżnieniu od upadającej firmy. Hyperion - wszystko na to wskazuje - znika z rynku w niesławie. To, co można znaleźć w Internecie na temat tej firmy właściwie wystarczy by się zorientować co do jej aktualnej kondycji: rok 2016 zakończony stratą; w maju 2017 obniżenie kapitału zakładowego, a w czerwcu wniosek o otwarcie tzw. postępowania naprawczego i ustanowienie komisarza. Naprawa firmy ma polegać m.in. na jej oddłużeniu. Jak jest faktycznie - nie sposób dowiedzieć od samych szefów Hyperiona. Kontakt telefoniczny - niemożliwy. 

Skutek kłopotów Hyperiona odczuli urzędnicy między innymi Urzędu Miejskiego i Marszałkowskiego w Białymstoku, Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego, białostockich szpitali uniwersyteckich (klinicznego i dziecięcego), Krajowej Administracji Skarbowej, komend policji w dawnych województwie łomżyńskim. Problemy z telefonami mają abonenci prywatni, którzy mają umowy z Hyperionem, w Białymstoku i w innych częściach kraju. Hyperion przejął sieci telekomunikacyjne m.in. na Śląsku, Mazowszu i Podkarpaciu. 

Ale największym problemem ludzi był brak kontaktu telefonicznego z urzędem. Gdy okazało się, że to nie jest chwilowa awaria sieci, lecz trwała niewydolność Hyperiona urzędy ustanowiły i uruchomiły awaryjne numery telefonów. Nie zmienia to faktu, że zaufanie do urzędu stanęło pod znakiem zapytania. 

Białostocki Urząd Miejski nalicza spółce kary umowne, które są już wyższe niż rachunki. - To oznacza, że nie płacimy za telefony - mówiła mediom rzecznik prezydenta Urszula Mirończuk. Jeszcze by brakowało, żeby płacić za telefony, z których nie można nigdzie się połączyć. Urzędy - jak się mówi nieoficjalnie - na gwałt szukają tymczasowych operatorów, którzy będą w stanie uruchomić telefony. I - jak widać - znajdują. 

A wszystko przez to "tanie mięso", czyli wymóg wyboru najtańszej oferty w przetargu. 

Zobacz również