Zabytkowe militaria celnicy znaleźli w grudniu ubiegłego roku oraz w styczniu bieżącego roku. Nie wiadomo jak przemytnicy weszli w posiadanie tych przedmiotów. - Możemy domniemywać, lecz nigdy się nie dowiemy, czy pochodzą z rabunku, czy wykopalisk archeologicznych - mówił podczas przyjmowania zabytków Andrzej Lechowski, dyrektor Muzeum Podlaskiego w Białymstoku.
Jak poinformował Maciej Czarnecki z Izby Administracji Skarbowej: - Tłumaczenia osób przewożących przedmioty są różne. 62-letnia kobieta, która przemycała czekany twierdziła, że chciała te zabytkowe przedmioty przetopić na noże kuchenne. Wiadomo także, iż ta sama starsza kobieta w ubiegłym tygodniu próbowała przemycić przez granicę 40 sztuk średniowiecznej biżuterii z brązu. Ukryła je w baku paliwa swojego samochodu. Zdaniem Macieja Czarneckiego przemyt militariów mógł być działaniem na zlecenie.
Szable, hełmy i czekany miały zostać przewiezione przez granicę w zwykłych torbach, walizach podróżnych trzech różnych osób. Osoby przemycające tak cenne przedmioty zostały ukarane karą grzywny od 500 do 4000 zł.
- Wewnętrzna konstrukcja hełmu jest zagadką, nie wiemy po co zostały blaszki w środku, być może miały one za zadanie chronić kark, dowiemy się tego dopiero po zabiegach konserwatorskim, interpretacyjnych i naukowych, którym zostaną poddane wszystkie zabytkowe militaria. Ile to potrwa? Nie wiadomo, warstwa korozji wskazuje iż ten proces będzie długotrwały - mówi Andrzej Lechowski, dyrektor muzeum.
- Na szczęście polska Służba Celno-Skarbowa działa prawidłowo i nie zajmuje się tylko nielegalnym przewozem przez granicę papierosów czy alkoholu, lecz sprawdza wszelkie możliwości przemytów - mówił podczas przekazania przedmiotów Wiesław Orłowski, dyrektor Izby Administracji Skarbowej w Białymstoku. Zgodę na nieodpłatne przekazanie przedmiotów wyraził sąd.