Białostoccy kardiochirurdzy i kardiolodzy z USK pierwsze dwa zabiegi wykonali wspólnie z bardziej doświadczonymi kolegami: dr n. med. Jerzym Pręgowskim z Narodowego Instytutu Kardiologii w Warszawie oraz prof. dr hab. n. med. Marcinem Fijałkowskim z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku.
Zabiegowi poddani zostali dwa mężczyźni: 73 i 75-letni. Obaj cierpią na ostrą niewydolność krążeniową, co objawia się ciągłą dusznością. Problemem dla nich jest zrobienie kilku kroków, choćby przejście do toalety. Jedynym ratunkiem jest naprawa zastawki mitralnej.
- Niestety obaj panowie nie kwalifikowali się do klasycznej operacji kardiochirurgicznej. Wymiana zastawki wymaga bowiem operacji w krążeniu pozaustrojowym. A w ich stanie, przy takiej niewydolności, serce po takiej procedurze po prostu nie podjęłoby pracy - mówi prof. Tomasz Hirnle, kierownik Kliniki Kardiochirurgii.
Zabieg przezcewnikowej naprawy zastawki mitralnej jest znacznie mniej inwazyjny. Pacjenci są poddawani narkozie, a następnie przez żyłę udową prawy przedsionek, do lewego przedsionka wprowadza się specjalny cewnik. Zabieg polega na zszyciu, za pomocą specjalnej zapinki, obu płatków zastawki mitralnej w miejscu powstania niedomykalności.
Trudność zabiegu polega na chwyceniu, pod kontrolą echokardiografii przezprzełykowej, obu ciągle ruszających się płatków zastawki. Procedura wymaga wręcz zegarmistrzowskiej precyzji, a także idealnego zgrania zespołu operatorów i nawigacji echokardiograficznej. Oba zabiegi przebiegły bez powikłań. Teraz pacjenci przez kilka dni zostaną na obserwacji w szpitalu. Potem czeka ich rehabilitacja.
- Jeżeli rekonwalescencja przebiegnie bez powikłań, obaj panowie za kilka tygodni będą mogli zacząć w miarę normalnie funkcjonować: wyjść z domu, pójść do sklepu czy na spacer. To będzie dla nich zupełnie nowa jakość życia - tłumaczy prof. Hirnle.