Wokanda, która nie ma końca

Na dzisiejszą wokandę trafiła głośna sprawa policjanta oskarżonego o spowodowanie wypadku śmiertelnego i ucieczkę z miejsca zdarzenia. Ciągle bez rozstrzygnięcia.

Sąd Rejonowy w Białymstoku rozpatruje sprawę policjanta oskarżonego o spowodowanie śmiertelnego wypadku i ucieczkę z miejsca zdarzenia. Dziś (1.12) na rozprawę nie stawili się biegli. Telefonicznie odwołano ich stawiennictwo, na wniosek obrońcy. Nie było także świadków zdarzenia. Jeden z nich zmarł, zaś drugiemu nie udało się doręczyć wezwania na rozprawę, bo świadek nie otwiera mieszkania. Sędzia referent Barbara Paszkowska odczytała zatem wcześniejsze zeznania obu świadków i wyznaczyła kolejną rozprawę na 19 stycznia. Wtedy to mają stawić się nieobecni dziś biegli.

Do zdarzenia doszło 10 stycznia 2015 roku w Sokółce. Jak wynika z opisu sprawy, publikowanego w Kurierze Porannym: 41-letni funkcjonariusz policji po służbie odwiedził kolegów, z którymi później spożywał alkohol. Po spotkaniu wsiadł za kierownicę samochodu i wracał nim do domu. Mężczyzna jechał zbyt szybko i potrącił prowadzącego jezdnią rower 83-latka. Nie udzielił mu pomocy i uciekł z miejsca zdarzenia. Miał w organizmie 1,2 promila alkoholu we krwi. Poszkodowany mężczyzna w wyniku obrażeń zmarł w szpitalu.

Jak informowano wcześniej, mężczyzna miał wprowadzać funkcjonariuszy policji w błąd, twierdząc, że w chwili wypadku to żona kierowała autem. Z monitoringu wynika jednak, że w samochodzie jechała tylko jedna osoba. W dodatku w telefonie kobiety odkryto dwie skasowane wiadomości od męża, instruujące ją by zeznała, że odwoziła męża do domu - podawał Kurier Poranny.

Sprawca jest oskarżony o spowodowanie wypadku śmiertelnego i ucieczkę z miejsca zdarzenia. Grozi mu 12 lat więzienia. Policjant jest zawieszony w obowiązkach służbowych. 

Zobacz również