Muzeum Pamięci Sybiru i Związek Polaków w Kazachstanie zawarły porozumienie, które pozwoli na utrwalanie i badanie losu zesłańców. W spotkaniu wzięli udział: Katarzyna Ostrowska, prezes Związku Polaków w Kazachstanie oraz wiceprezes Irena Pajewska-Strzałkowska, a także Oleg Czerwiński również ze Związku Polaków w Kazachstanie i Wojciech Śleszyński, dyrektor Muzeum Pamięci Sybiru.
- Kontakt ze środowiskiem polonijnym w Kazachstanie jest dla Muzeum Pamięci Sybiru szczególnie ważny. To drugie po Syberii miejsce, do którego trafiło najwięcej polskich deportowanych. Trzeba pamiętać, że deportacje ludności polskiej do Kazachstanu miały miejsce już w latach 30. XX wieku – podkreślił podczas uroczystego podpisania listu intencyjnego prof. Wojciech Śleszyński, dyrektor Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku.
Jak dodał: - Kazachstan jest dla nas głównym miejscem prowadzenia badań, nawiązywania kontaktów. Muzeum Pamięci Sybiru chce się stać miejscem, które będzie łączyło wszystkich potomków osób deportowanych, w tej chwili rozsianych po całym świecie.
Przedstawicielki Związku Polaków w Kazachstanie przekazały do zbiorów Muzeum Pamięci Sybiru pamiątki należące do osób deportowanych w latach 30.
- To rzeczy, jakie ludzie zabierali ze sobą w podróż. Faktycznie rodziny, które przyjechały do Kazachstanu, mogły zabrać ze sobą do wagonów towarowych, którymi byli przewożeni, rzeczy stanowiące ich dobytek. Najważniejsze jest to, że te pamiątki się zachowały i historia, o której dzisiaj mówimy, po prostu przetrwała razem z tymi przedmiotami - opowiada nam Katarzyna Ostrowska, Prezes Związku Polaków w Kazachstanie.
Wśród pamiątek jest m.in. śpiewnik zabrany z domu przez deportowaną z terenów sowieckiej Ukrainy Emilię Manel i wyhaftowany przez nią własnoręcznie ręcznik, a także talerz zabrany do Kazachstanu przez Mikołaja Paszkowskiego.
Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej Polacy zamieszkujący Związek Sowiecki stali się ofiarami licznych deportacji. Kazachstan był jednym z dwóch miejsc przymusowych zsyłek.