Robert Tyszkiewicz, lider Podlaskiej PO petycję kupców z ich podpisami dołączył do swojego wystąpienia kierowanego do Ministra Spraw Zagranicznych. Pisze w nim: "Apeluję o jak najszybsze przywrócenie wiz zakupowych dla Białorusinów. Jednocześnie pragnę podkreślić, że decyzja ta powinna być podjęta niezwłocznie, ponieważ lawinowe starty, jakie ponoszą mieszkańcy Podlasia, utrzymujący się z handlu przygranicznego, już doprowadziły wiele małych rodzinnych firm na skraj bankructwa".
- Wielka rzesza ludzi, którzy żyją z handlu przygranicznego, mówi do nas: zróbmy coś, aby przwrocić ten handel, abyśmy mieli pracę i środki do życia - przekonuje Robert Tyszkiewicz podczas konferencji prasowej zorganizowanej na bazarze przy ul. Kawaleryjskiej.
Nie tylko chodzi o handel, przekonuje Tyszkiewicz, chodzi też o wielki spadek ruchu turystycznego z Białorusią. Jego zdaniem w kontaktach z Białorusią "mamy zapaść, jakiej nie notowaliśmy od kilkunastu lat".
- Nie może być tak, że na granicy z Białorusią mamy wybudowany mur. Po uruchomieniu małego ruchu granicznego z Ukrainą sprawa małego ruchu granicznego z Białorusią musi powrócić. Jeśli my wygramy wybory, deklaruję, że mały ruchu graniczny z Białorusią będzie uruchomiony - mówi poseł i szef podlaskich struktury PO Robert Tyszkiewicz.
Do "uruchomienia" małego ruchu granicznego z Białorusią brakuje praktycznie tylko podpisu prezydenta Aleksandra Łukaszenki. Taki stan utrzymuje się jeszcze od czasu rządów koalicji PO-PSL, której nie udało się przekonać prezydenta Białorusi do uruchomienia tego udogodnienia.
Entuzjastami małego ruchu granicznego z Białorusią są również kupcy z białostockiego bazaru. Uważają, że to rozwiązanie uratuje ich miejsca pracy i pozwoli rozwijać firmy.
- Zebraliśmy te podpisy tu, na bazarze na kawaleryjskiej. Tu podpisywali się nasi kupcy stąd. Uważam, że nie może być tak, żeby nam państwo złymi decyzjami blokowało nam rozwój handlu na bazarze. Skutek tych decyzji widać tutaj - rynek jest pusty, mamy od początku roku 70-procentowy spadek sprzedaży. A jeszcze Białorusini mówią, że wizy mają podrożeć do 80 euro - mówi Lucyna Borowska, która pracuje na bazarze przy ul. Kawaleryjskiej od 25 lat.
Kupców popiera też kandydat na europosła Tomasz Frankowski, który zapewnia, że w Parlamencie Europejskim będzie reprezentował interesy kupców i będzie walczył o przywrócenie wiz zakupowych.
Od stycznia 2019 wizy zakupowe (krótkoterminowe, bez dodatkowych formalności) zostały zastąpione przez wizy turystyczne. Obywatel Białorusi, by uzyskać wizę turystyczną, musi przedstawić m.in. dokument potwierdzający rezerwację zakwaterowania w Polsce. W tym samym czasie rząd w Mińsku wprowadził znacznie niższe limity zakupowe. Można przewieźć towary do limitu wagi 25 kg i wartości zakupów 500 euro.
- Według informacji, jakie otrzymałem z MSZ nowe wizy to wymóg Unii Europejskiej. Trzeba było dostosować polskie przepisy do unijnych. Od kilku lat żądano takiej zmiany. W tym roku ma być kontrola przestrzegania przepisów - mówi poseł PiS Dariusz Piontkowski.
Jego zdaniem problemy białostockich kupców w o wiele większym stopniu wynikają z ograniczeń w przepisach białoruskich (limity kwotowe i wagowe) oraz sytuacji gospodarczej na Białorusi. Poseł Piontkowski uważa, że to te czynniki spowodowały zmniejszenie zainteresowania Białorusinów przyjazdem na zakupy do Polski.