Sprawa dotyczy zawiadomienia złożonego w lipcu 2015 r. przez miejskich radnych PiS. W swoim doniesieniu informowali o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez zastępcę prezydenta Białegostoku Rafała Rudnickiego. Ich zdaniem wiceprezydent miał wydawać polecenia i wywierać naciski na miejskiego konserwatora zabytków oraz pracownika jego biura, by uzyskać zmianę zaleceń konserwatorskich dla zabytkowej nieruchomości przy ulicy Lipowej 41, na korzystne dla jednego z deweloperów, który chce tam budować. W budynku przed wojną mieściła się szkoła żydowska, a później siedziba Wydziału Fizyki Uniwersytetu w Białymstoku.
Po przesłuchaniach wielu świadków i uzyskaniu kilku opinii biegłych, śledztwo zostało umorzone. Łukasz Janyst, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku wyjaśnił, że powodem umorzenia był brak znamion czynu zabronionego. Jak informuje rzecznik po przeprowadzeniu postępowania dowodowego prowadzący śledztwo ocenił, iż nic nie wskazało na wywieranie nacisków na konserwatora. Miał go o tym przekonać fakt, że sam konserwator zabytków nie potwierdził, by ktoś w jakikolwiek sposób na niego wpływał.
Prokuratura poprosiła biegłych o zbadanie wydanych przez konserwatora zaleceń. Opinie w tej sprawie wydał Narodowy Instytut Dziedzictwa oraz biegły rzeczoznawca z listy ministerstwa kultury. Instytut w swojej opinii stwierdził, że budynek nie ma cech zabytku. Natomiast z opinii rzeczoznawcy wynika, że wydane zalecenia są zgodne z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego.
Informacje o naciskach w sprawie zmiany ustaleń konserwatorskich dotyczących nieruchomości po wydziale fizyki białostockiego uniwersytetu upublicznił Sebastian Wicher, pracownik miejskiego biura konserwatora zabytków. Napisał o tym do jednego z radnych. Informacje zostały podane w mediach, także społecznościowych. Wynika z nich, że po wydaniu przez biuro miejskiego konserwatora zabytków negatywnej opinii ws. przebudowy przez dewelopera zabytkowego budynku, miał interweniować zastępca prezydenta, który miał nakazać wprowadzenie zmian korzystnych dla dewelopera.
Sebastian Wicher został wtedy zwolniony z pracy w biurze, ale zgodnie z wyrokiem sądu - prezydent Białegostoku musiał przywrócić go do pracy.
Postanowienie o umorzeniu śledztwa nie jest prawomocne.