W szpitalu w Bielsku Podlaskim brakuje lekarzy. Tu leczą się pacjenci z koronawirusem

Najbardziej dramatyczna sytuacja jest na oddziale wewnętrznym. Tu został jeden lekarz. Pozostali są zakażeni koronawirusem.

Źródło: wikipedia

Źródło: wikipedia

Decyzję o tym, że szpital w Bielsku Podlaskim przekształcony zostaje w szpital dedykowany pacjentom zakażonym wirusem SARS-CoV-2 tzw. szpital covidowy, wojewoda podjął 19 października. Od tego czasu wstrzymane są tu przyjęcia planowe. Wszystkie oddziały przystosowane zostały do tego, by jak najbezpieczniej leczyć pacjentów z koronawirusem, przebudowane, wyposażone w najpotrzebniejszy sprzęt. 65 łóżek jest na dotychczasowym oddziale obserwacyjno-zakaźnym, na covidowe są też przekształcone oddziały: ortopedyczny, chirurgiczny, wewnętrzny i część pediatrii.

- Sprzętu nam nie brakuje - zapewnia Patrycja Sarnacka, zastępca dyrektora ds. organizacji, jakości i bezpieczeństwa opieki w ZS ZOZ Bielsk Podlaski. - Ale sam sprzęt nie będzie leczył. Pacjent pod respiratorem też wymaga nadzoru: anestezjologa, pielęgniarki anestezjologicznej. Potrzeby też jest personel do obsługi dodatkowego sprzętu: pomp infuzyjno-objętościowych, pomp żywieniowych,

Niestety, do głosu doszła tu popularna ostatnio sentencja, że to nie łóżka leczą, tylko lekarze. Bo choć łóżka są, to brakuje personelu.

Najgorzej jest na dawnym oddziale wewnętrznym. Tu ze stałej ekipy został tylko jeden lekarz. Pozostali są chorzy, zakazili się koronawirusem. Jednemu z nich zdrowie ratowane jest na szpitalnym oddziale, pozostali chorują w domach. Zresztą i ten lekarz, który przychodzi na dyżury, jest świeżo po chorobie. Sam niedawno przeszedł COVID-19. Niestety, rzeczywistość nie pozwoliła mu na odpowiednio długą rekonwalescencję - szybko po wyzdrowieniu przyszedł do pracy. I choć sam jeszcze słaby - pomaga już innym potrzebującym.

- Mamy nadzieję, że za tydzień sytuacja kadrowa już się uspokoi, że lekarze będą wracać do pracy - mówi Patrycja Sarnacka, zastępca dyrektora ds. organizacji, jakości i bezpieczeństwa opieki w ZS ZOZ Bielsk Podlaski. - Teraz, mówiąc kolokwialnie, staramy się jakoś łatać te dziury.

Jak mówi, w tym "łataniu dziur" stara się pomagać wojewoda. Jak? Poprzez nakazy pracy dla lekarzy w konkretnym miejscu.

- Jeden z pozyskanych w ten sposób lekarskich nabytków jest bardzo cenny. Od ubiegłego tygodnia pracuje u nas lekarz na rezydenturze z anestezjologii - mówi Patrycja Sarnacka.

Kolejni lekarze pojawili się we wtorek. - Ale są to albo lekarze świeżo po stażu podyplomowym, albo na pierwszym roku rezydentury. Dla nas to oczywiście dodatkowe ręce do pracy. Ale nie oszukujmy się - ci lekarze muszą jeszcze pracować pod nadzorem, najlepiej specjalisty - mówi wicedyrektor Sarnacka.

Niestety, z tymi nakazami pracy jest jednak problem. Bo dwóch kolejnych lekarzy miało dołączyc do obsady szpitala w Bielsku w ten poniedziałek. Żaden z nich nie stawił się jednak w pracy. Jeden z nich dostarczył zwolnienie lekarskie. Drugi - w ogóle się nie odezwał.

Dziś w szpitalu jest hospitalizowanych 140 osób, 10 z nich leży pod respiratorem. Jednak sytuacja jest dynamiczna, cały czas się zmienia. Cały czas przywożeni są nowi pacjenci. Na szczęście - jak mówi dyrektor Sarnacka - w ubiegłym tygodniu został wdrożony specjalny system, dzięki któremu wojewódzki koordynator medyczny może sprawdzić, który szpital w województwie jest w stanie przyjąć pacjentów.

Zobacz również