VIDEO. W końcu premiera! W piątek w Dramatycznym zobaczymy "Boeing, boeing"

Po tygodniach kulturalnego lockdownu znów możemy iść do teatru. W najbliższy piątek, 19 lutego, w Teatrze Dramatycznym im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku odbędzie się premiera spektaklu "Boeing, Boeing". Przedstawienie wyreżyserował Witold Mazurkiewicz.

Najnowszy spektakl to farsa Marca Camolettiego przedstawiająca perypetie Maksa i jego trzech narzeczonych (każda z nich to stewardessa innych linii lotniczych). Maks skrupulatnie notuje godziny odlotu i przylotu kolejnych samolotów. Wszystko idzie zgodnie z planem, dopóki na horyzoncie nie pojawia się Boeing - samolot szybszy niż inne.

Przedstawienie wyreżyserował Witold Mazurkiewicz (to już jego trzecia współpraca z białostockim teatrem), na co dzień dyrektor generalny i artystyczny Teatru Polskiego w Bielsku-Białej. Jak mówi - to gwarantowany przebój. Dlaczego? Bo tę sztukę wystawiał już u siebie, w Bielsku-Białej. Tam odniosła sukces. W Białymstoku też powinno być podobnie, bo wszystko dopracowane jest do perfekcji. Jak mówi reżyser, pracował w bardzo wygodnych warunkach, bo zespół miał scenę cały czas dla siebie, nie musiał się nią dzielić z aktorami grającymi poranne czy wieczorne spektakle. Z drugiej strony - próby były przerywane przez obostrzenia i inne okoliczności zewnętrzne. - To komedia, to farsa. W tym gatunku chodzi o to, żeby ludzie się dobrze bawili. To gatunek potwornie trudny do wykonania, wręcz matematyczny. I jeżeli tu następuje pomyłka na poziomie wykonania, to spektakl nie będzie się cieszył sukcesem. Ale jestem przekonany nieskromnie, że będzie - mówi Witold Mazurkiewicz.

Reżyserowi nie chodzi jednak tylko o grę aktorską. Sztuka powstała w latach 60. ubiegłego wieku; napisał ją Marc Camoletti. Teraz została odświeżona - teraz ponownie przetłumaczył ją na język polski Bartosz Wierzbięta (tłumaczył m.in. "Shreka"). -Zrobił z tej sztuki językową perełkę - zapewnia reżyser.

Ruch sceniczny opracowała Paula Gogol. Zaś scenografię zaprojektował Tomasz Tobys.

- Zależało mi na stworzeniu wnętrza, w którym chcieliby zamieszkać sami widzowie. Scenografia została utrzymana w minimalistycznym charakterze i odnosi się do przestrzeni publicznej. Ważną funkcję pełnią zegary (pokazujące różne strefy czasowe) nawiązujące do lotniska - hali przylotów i odlotów. Przygotowując projekt, starałem się nie zapominać o drobiazgach, które mają wpływ na efekt końcowy. Przykładem mogą być użyte w spektaklu oryginalne fotele z lat 60. czeskiego projektanta - wyjaśnia Tomasz Tobys, scenograf.

Na scenie zobaczymy: Dorotę Białkowską-Krukowską, Arletę Godziszewską, Kamilę Wróbel-Malec, Paulę Gogol (gościnnie) oraz Dawida Malca.

W rolę Maksa wcieli się Bernard Bania.

- To jest świetna farsa, komedia. Spektakl, który chyba każdy widz polubi: że jest tu mnóstwo humoru, zwrotów akcji, niespodziewanych momentów w spektaklu. Sam fakt, że jest grany od tylu lat w tylu krajach. Co ciekawe, w pierwszej wersji z 1960 r. grana przeze mnie postać miała na imię Bernard, więc chyba nie ucieknę od przeznaczenia - mówi odtwórca roli Maksa - Bernard Bania.

Premiera spektaklu odbędzie się 19 lutego, o godzinie 20:00. Przedstawienie będzie można obejrzeć także 20 lutego (godzina 19:00) i 21 lutego (godzina 16:00 i 20:00). Kolejne spektakle zostały zaplanowane na ostatni weekend lutego - 26 lutego (godzina 20:00), 27 lutego (godzina 16:00) i 28 lutego (godzina 16:00).

Bilety na spektakl w cenie: 55 zł - normalny, 45 zł - ulgowy, 30 zł - studencki oraz 45 zł - grupowy, dostępne są w Kasie teatru oraz w sprzedaży internetowej na stronie: bilety.dramatyczny.pl.

Zobacz również