VIDEO. Petardy i awantura podczas czarnego marszu w Białymstoku

Dziesięć rac świetlnych i dziesięć petard hukowych - to są - zdaniem policji - środki pirotechniczne, jakich chuligani użyli w środę wieczorem w okolicach alei Piłsudskiego i ul. Kościelnej w Białymstoku podczas tak zwanego czarnego spaceru. Do policji jednak nie zgłosił się nikt, kto czułby się poszkodowany czy doznałby urazów w związku z wybuchami tych petard. Policja też nie zatrzymała żadnej osoby, która miałaby związek z tymi incydentami. Dzień po zdarzeniu policja próbuje wyjaśnić, co się stało i kto odpowiada za chuligańskie wybryki podczas "spontanicznego protestu" ok. 18 tysięcy osób na ulicach Białegostoku.

W okolicy skrzyżowania alei Piłsudskiego z ul. Kościelną w momencie, gdy przechodziła tamtędy kolumna uczestników czarnego spaceru w Białymstoku w środę (28.10), doszło do wybuchów petard i odpalenia rac świetlnych. 

Już wieczorem tego samego dnia pojawiają się w sieci informacje i relacje dotyczące tego incydentu. Na profilu Młodzieży Wszechpolskiej pojawia się napis "Chcieli wojny, to ją mają" a także informacja, że w akcję petardową przygotowali "kibice Jagiellonii". Później Młodzież Wszechpolska już nie ponawia informacji o "kibicach".

- Mówimy o rzuconych około dziesięciu racach świetlnych oraz dziesięciu petardach hukowych rzuconych w kierunku tego tłumu, który przemieszczał się aleją Piłsudskiego. Grupa około 50 osób wybiegła spomiędzy budynków [na ul Kościelnej - przyp. red.] i wbiegła w ten przemarsz. Przez tę grupę osób zostały również rzucone środki pirotechniczne - mówi podczas czwartkowej konferencji prasowej podinsp. Tomasz Krupa, rzecznik prasowy podlaskiej policji.

Pierwsze informacje o powodzie ataku petardowego podaje radny sejmiku Sebastian Łukaszewicz w swoim wpisie na twitterze: "Pod budynkiem białostockiej Kurii przy ul. Kościelnej jakaś lewacka grupa odpaliła petardy hukowe. Tłum sprzed archikatedry, która jest tuż obok, przegonił ekstremistów mających za nic święte miejsca, w dół do alei Piłsudskiego, czyli w szyk ich przemarszu". 

Sygnał wskazujący na jakiś atak na budynki kościelne i odpór, jaki na ten atak dała grupa osób zgromadzonych przed kościołem, pojawia się także w oświadczeniu białostockiej Młodzieży Wszechpolskiej przekazanym naszej redakcji w czwartek rano. Tu znajduje się obszerny opis całego zajścia. 

"Cała sytuacja rozpoczęła się od tego, że stojąc na ul. Kościelnej, zauważyliśmy kilka osób odłączających się od strajkujących i maszerujących w stronę kościoła. Wysłaliśmy osobę, która miała przyprowadzić kilku obrońców w nasz region z tego właśnie powodu. Zanim te osoby przyszły rozległ się ogromny huk, który nas zdziwił, bo przecież strajkujący byli daleko od nas, więc to nie mogła być jakaś konfrontacja między nami".

I dalej młodzi Wszechpolacy uzasadniają reakcję na tę - ich zdaniem - prowokację. "Wybuch waszej petardy był słyszalny pod samym kościołem. Potwierdza ten fakt twitt Sebastiana Łukaszewicza oraz nagranie z początku akcji jednego z uczestników (biegnący kibice krzyczą "pałac arcybiskupa" wiedząc, że tam musiało dojść do wybuchu), a do reakcji doszło dokładnie po tym fakcie (nie były przygotowywane żadne zasadzki, a świadkowie chętnie potwierdzą, że był to nagły ruch spod Rynku Kościuszki sprowokowany wybuchem i nadejściem grup strajkujących na ul. Piłsudskiego, a nawet na ul. Kościelnej). Rzucanie petard hukowych w dniu imienin Arcybiskupa tak blisko kościoła wraz z wulgarnymi okrzykami w stronę naszej Wspólnoty - musiało spotkać się z reakcją". 

Wszechpolacy podkreślają jednak, że tą "reakcją" było "przegonienie strajkujących" bez użycia siły. 

Wersji Wszechpolaków o wybuchu petard przed budynkiem Kurii nie potwierdza policja. Na pytanie, czy policja zarejestrowała jakiś atak na budynki Kurii Archidiecezjalnej, Pałac Arcybiskupa rzecznik podlaskiej policji odpowiada: - Całkowicie dementuję takie informacje, takiej sytuacji w ogóle nie zarejestrowaliśmy, takiego zgłoszenia wczoraj, podczas przemarszu, nie mieliśmy - mówi podinsp. Tomasz Krupa. 

Policja jednak nie potwierdza także, by w 50-osobowej grupie, która pobiegła do maszerujących byli ludzie zgromadzeni przed katedrą. - Co do przynależności osób będzie można coś powiedzieć dopiero po identyfikacji tych osób - mówi podinsp. Tomasz Krupa. 

- Na chwilę obecną nikt nie został zatrzymany, policjanci analizują materiał dowodowy - mówi podinsp. Krupa. Dodaje, że zgromadzony "materiał dowodowy" to między innymi zapis wideo z "kamer nasobnych", które mają funkcjonariusze podejmujący interwencję, ale też i nagrań dostępnych w Internecie. Do tej pory nie mieliśmy też kontaktu z żadną osobą, która mogłaby zostać pokrzywdzona w wyniku działania tej 50-osobowej grupy - dodaje podinsp. Tomasz Krupa. 

Przy ognisku tego konfliktu już grzeją się politycy. Dwaj posłowie (każdy osobno) z Koalicji Obywatelskiej Robert Tyszkiewicz i Krzysztof Truskolaski kierują do komendanta wojewódzkiego i miejskiego policji oraz do ministra odpowiedzialnego za policję interpelacje z żądniem wyjaśnienia tego "skandalicznego incydentu". 

Truskolaski podczas konferencji prasowej przedstawia jako jedną z podstaw swojej oceny zdarzeń relację otrzymaną poprzez portal społecznościowy. Odczytuje dziennikarzom opis sytuacji w toalecie Galerii Jurowieckiej, gdzie autor opisu schronił się podczas ataku chuliganów na kolumnę maszerujących. - Wchodzi do toalety dziewczyna z rozwaloną twarzą, mięso na wierzchu dosłownie, rozwalony policzek tak, że zęby było widać. Mówi nam, że dostała petardą w twarz od kiboli i jeszcze ją uderzyli w nogę i jeszcze jak uciekała, to ją gonili, chcąc ją uderzyć, ale zdążyła uciec - odczytał poseł Krzysztof Truskolaski. Tego wpisu nie weryfikował, lecz uznał za prawdziwy. 

Poseł dodał, że w środę wieczorem nie był na miejscu zdarzeń, uczestniczył w posiedzeniu Sejmu w Warszawie. 

Policja na pewno będzie wyjaśniać sprawę. Jak mówi podinsp. Tomasz Krupa użycie materiałów pirotechnicznych jest wykroczeniem. Przebieg zdarzeń pewnie da się ustalić na podstawie filmów zarejestrowanych przez uczestników marszu. Obciążani dziś winą za to zajście młodzi Wszechpolacy wyjaśniają motywy swojej obecności przed katedrą i wokół kościelnych budynków: "Trzeba zdać sobie też sprawę, że zwyczajnie jako ludzie mamy dość. Kiedy protestujący mają dość, to wrzucane są petardy i sprayowane ściany. Kiedy my mamy dość, to rzuciliśmy się do obrony jednego z miejsc, które zostało bezpośrednio zagrożone. (...) Jako Młodzież Wszechpolska od kilku dni czuwaliśmy oraz modliliśmy się pod Katedrą białostocką i rozumiemy zdenerwowanie i brak cierpliwości innych osób, które również od wielu dni organizują nocne patrole oraz próbują chronić kościoły przed prowokacjami. Mimo pogłosek, że nie zamierzacie się już do kościołów zbliżać, po dzisiejszym zajściu wam nie wierzymy!"

Zachęcamy do obejrzenia naszej transmisji briefingu prasowego podinsp. Tomasza Krupy, rzecznika prasowego podlaskiej policji 

Zobacz również