VIDEO. Parking pod ZUS-em: dziewięć lat w błocie... z widokiem na poprawę

Codziennie białostocki ZUS odwiedza około 800 interesantów. Znaczna część z nich przyjeżdża tu samochodem. Mogłoby się wydawać, że państwowe instytucje powinny nie tylko wymagać, ale i oferować przynajmniej znośne warunki swoim petentom. Wewnątrz nie jest najgorzej. Za to przed budynkiem, płatnik musi walczyć o miejsce na parkingu, a jak je znajdzie, modli się żeby samochód po takiej wizycie był kompletny. Czy to normalne?

Wyboje, dziury i koleiny. Interesanci odwiedzający białostocki oddział Zakładu Ubezpieczeń Społecznych już dawno powinni się do tego przyzwyczaić. Tylko czy pod państwową instytucją takie widoki powinny uchodzić za normalne? Czy fakt, że ZUS to instytucja utrzymywana z ciężko zarobionych pieniędzy każdego Kowalskiego, nie zobowiązuje do tego by Kowalski miał przynajmniej gdzie zaparkować samochód?

TO PARKING CZY "PARKING"?

Parking pod ZUS-em jest, ale za szlabanem, tylko dla pracowników. Interesanci mogą parkować na asfalcie wzdłuż chodnika, ale miejsc tu niewiele. Na pytanie, w jaki sposób Zakład stara się umożliwić swoim zmotoryzowanym interesantom dogodne warunki do odwiedzania instytucji, rzecznik ZUS odpowiada:

- W okolicach Zakładu, w bezpośrednim sąsiedztwie przy ulicy Młynowej, Bema i Kard. St. Wyszyńskiego są dostępne miejsca parkingowe - mówi Katarzyna Krupicka, rzecznik ZUS. Faktycznie, przy ulicach Młynowej, Wyszyńskiego i Bema jest łącznie ok. 200 płatnych miejsc parkingowych. Mimo to, to dość wymijająca odpowiedź, głównie dlatego, że miejsca parkingowe wzdłuż wymienionych ulic nie są terenem ZUS-u tylko miasta, nie ZUS je udostępnia, tylko miasto i również miasto pobiera za nie opłaty postojowe co już sprawia, że ciężko nazwać je "parkingiem pod ZUS".

/fot. BIA24/

/fot. BIA24/

Większość interesantów musi korzystać z "parkingu" (cudzysłów nieprzypadkowy). To nieutwardzony, dziki plac. Prawdziwym parkingiem dla klientów Zakładu nie jest, bo do ZUS-u nie należy. To grunt Miasta Białystok. W 2006 roku ZUS zawarł z magistratem umowę na użyczenie tego terenu, wygasła ona w 2008 roku. Od tego czasu nikt nie dba o to, czy ten teren choć w minimalnym stopniu nadaje się do użytku.

GRUNT TO STARANIA

Jeszcze rok temu, rzecznik Urzędu Miejskiego w Białymstoku mówiła w mediach, że trwają prace nad planem zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu. Utworzenie parkingu w tym miejscu nie jest przewidziane. Zgodnie z planem większość gruntu zajętego przez dziki parking to teren przeznaczony pod zabudowę usługową i mieszkaniową wielorodzinną. Jak mówi nam białostocki magistrat, to miejsce w ścisłym centrum miasta - atrakcyjne i reprezentacyjne.  

Dziś jednak Agnieszka Błachowska z Departamentu Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego, twierdzi, że ZUS ma otwarte drzwi w staraniach o ten teren. - Miasto wstępnie wyraziło zgodę na przekazanie Zakładowi terenu na potrzeby utworzenia parkingu. Teraz po stronie ZUS-u leżą działania, które umożliwią to w przyszłości - mówi.

ZUS zapewnia, że stara się o pozyskanie tego terenu. - Staramy się o pozyskanie terenu. Jesteśmy w kontakcie w tym temacie z Urzędem Miejskim. Po uzyskaniu terenu wykonamy dokumentację techniczną i zajmiemy się realizacją budowy parkingu. Według naszej oceny na tym terenie, który uzyskamy od magistratu będzie mogło powstać ok. 100 miejsc parkingowych - zapewnia Katarzyna Krupicka.

Na ile te "starania" mają szansę powodzenia i na czym właściwie polegają, tego się nie dowiedzieliśmy. Można mieć jedynie wrażenie, że nie są zbyt intensywne, bo od 2008 roku (czyli od wygaśnięcia ostatniej umowy na użyczanie terenu) minie niebawem 10 lat. Szkoda, że swoim płatnikom ZUS nie daje tak dużego zapasu czasu.

fot. BIA24

fot. BIA24

... A MOŻE JEDNAK CMENTARZ

W 2001 roku, podczas prac sanitarnych pod Zakładem Ubezpieczeń Społecznych, znaleziono ludzkie szczątki. Okazało się, że to miejsce dawnego cmentarza żydowskiego. Kirkut założono tu w 1830 roku. W tym czasie w mieście panowała epidemia cholery. Wielu mieszkańców umarło, brakowało miejsca na ich chowanie. Cmentarz funkcjonował przez 60 lat. Pochówków dokonywano do 1892 roku. Jednak podczas drugiej wojny światowej kirkut został zdewastowany przez Niemców. Po wojnie na tej ziemi białostoczanie zrobili miejskie targowisko. Funkcjonowało między 1962 a 1992 rokiem. W 2011 roku wyrównano teren, nawieziono urodzajną ziemię, posiano trawę. Dziś są tu zasadzone krzaki bukszpanu, tworzące gwiazdę Dawida. Znajduje się ona w centralnej części trawiastego skweru. Wokół niej znajduje się okrąg deptaka, którego alejki rozchodzą się promieniście we wszystkich kierunkach.

Od wielu lat, w dyskusjach dotyczących "dzikiego" parkingu pojawiają się argumenty, że on również leży na ludzkich szczątkach. Przebudowa tego miejsca miałaby się wiązać z naruszeniem terenu żydowskiego cmentarza. Zapytaliśmy o to białostocki magistrat. Odpowiedź jest jednoznaczna.

- Dziki parking przed budynkami ZUS-u w żadnej części nie zajmuje terenu cmentarza żydowskiego. Jedynie sąsiaduje z kirkutem - mówi Agnieszka Błachowska.

Jeśli nic nie stoi na przeszkodzie, to dlaczego od kilkunastu już lat białostoczanie muszą borykać się z takimi warunkami? Gdyby płatnicy składek mieli jakikolwiek wybór z pewnością machnęliby ręką na instytucję, która w ten sposób dba o "klienta". Ale wizyta w ZUS jest najczęściej obowiązkiem. Tylko w pierwszym kwartale tego roku wpływy ze składek do ZUS wyniosły w Polsce 41,9 mld zł, a to niespełna 30 procent rocznego planu. Kilkaset tysięcy złotych przeznaczonych na miejsca parkingowe, z pewnością nie nadwyrężą zakładowej kasy. 

Zobacz również