Łączyła ich kilkudziesięciometrowej długości biało-czerwona flaga niesiona od czoła marszu. Policja szacuje, że w marszu było ok. pół tysiąca osób, znacznie więcej niż w niedawnym Marszu Normalności organizowanym przez środowiska prawicowe i narodowe. Scenariusz obu przemarszów był podobny - spacer z okrzykami i transparentami, tablicami, flagami.
Okrzyki dziś: "Zdejmij maskę", "Cała Polska śpiewa z nami, wypierniczać z maseczkami", "Chodźcie z nami. Precz z kagańcami", "Chcemy lekarzy a nie grabarzy", "Pandemia to ściema".
Zdjęcie maseczek to główny motyw tej manifestacji, chociaż organizatorzy w rozmowach z dziennikarzami upierają się, że nie chodzi im o to, czy wirus jest, czy go nie ma, chodzi o zniewolenie przez władze, o "tresurę" społeczeństwa, którą wprowadził rząd przy pomocy rozporządzeń. W ich ocenie, decyzje podejmowane przez rząd są niezgodne z Konstytucją i prowadzą do ubezwłasnowolnienia obywateli.
Pod taki właśnie antyrządowym hasłem zgromadzenie zostało zarejestrowane przez urząd miejski: "Protest przeciwko globalistycznym zapędom rządu." Ale marsz nawiązywał do organizowanych dziś w wielu miastach (organizatorzy mówią o 30 miastach) marszach pod hasłem Stop Covid Białystok. Magistrat zarejestrował to zgromadzenie, a zgodnie z opinią sanepidu, marsz mógł się odbyć z zachowaniem ogrniczeń epidemicznych, tzn. maksymalna liczba uczestników nie może przekraczać 150 osób, mają zakrywać usta i nos, a także zachować dystans społeczny.
Żaden z tych warunków od początku marszu nie był spełniony. Stąd pisemny wniosek policji o rozwiązanie zgromadzenia i decyzja przedstawiciela urzędu miejskiego o rozwiązaniu zgromadzenia. "Proces decyzyjny" trwał jednak na tyle długo, że uczestnicy zdążyli dojść praktycznie do miejsca, gdzie planowali zakończyć zgromadzenie - przed kościołem św. Rocha.
Całą procedurę tłumaczyła Urszula Boublej, rzecznik prezydenta miasta: "Prezydent Miasta Białegostoku rozwiązał zgromadzenie publiczne: "Protest przeciwko globalistycznymi zapędom rządu". Nastąpiło to po dwukrotnym poinformowaniu przewodniczącej zgromadzenia o konieczności przestrzegania obostrzeń sanitarnych. Uczestnicy zgromadzenia nie nosili maseczek oraz nie zachowywali dystansu 1,5 m. Uczestników zgromadzenia było około 500. Dlatego też na pisemny wniosek Policji zgromadzenie zostało rozwiązane".
Z kolei podlaska policja poinformowała w sobotę po marszu, że "w trakcie dzisiejszego zabezpieczenia policjanci wylegitymowali 101 osób, 35 pouczyli, skierowali 30 wniosków do sądu o ukaranie i wystawili 19 mandatów".
Premier polskiego rządu Mateusz Morawiecki pytany o protesty takie jak w Białymstoku powiedział podczas konferencji prasowej: "Komuś może się wydawać, że może jeździć pod prąd jakąś ulicą - jednak to stwarza zagrożenie dla innych i to jest ryzyko, którego nie powinniśmy podejmować. Dlatego ograniczamy pewną wolność i dowolność podejmowania decyzji niektórych obywateli - wbrew ich poglądom - właśnie dlatego, żeby ograniczyć zakres i rozprzestrzenianie się całej epidemii".
Zachęcamy do obejrzenia naszej transmisji video z marszu antykowidowców w Białymstoku.