Z roku na rok dostajemy coraz niższe dotacje - mówi Elżbieta Żukowska-Bubienko, szefowa stowarzyszenia Ku Dobrej Nadziei. Stowarzyszenie od lat pomaga osobom w trudnej sytuacji życiowej. Prowadzi ogrzewalnię i noclegownię dla osób bezdomnych, tym, którzy chcą, pomaga wyjść na prostą, udostępniając chociażby mieszkania treningowe. Codziennie też karmi. Wydawanych tu jest około 200 posiłków dziennie dla osób bezdomnych. A ci, którzy są zagrożeni bezdomnością, którzy są w trudnej sytuacji życiowej czy po prostu niezwykle ubodzy - mogą wziąć żywność do domu. Konserwy, makaron, olej, kasze itp. stowarzyszenie otrzymuje z Banku Żywności. Z tym więc - przynajmniej na razie - nie ma problemu. Problemem za to stała się osoba, która kilka razy w tygodniu tę żywność wydaje. Owszem, jest jeden mężczyzna, były podopieczny stowarzyszenia, który tym zajmuje się od lat. Za wynajem magazynów i za jego pracę KDN do tej pory mogło płacić dzięki dotacji z urzędu miasta. Dostawali na to niewiele, około 20 tys. zł rocznie. Ale jakoś wystarczało.
- Niestety, w tym roku tej dotacji nie dostaliśmy - przyznaje pastor Marcin Owsiejczuk, wiceprezes KDN. Nie mają więc na wypłaty dla pracownika. Nie chcą, by pracował za darmo - przecież musi się z czegoś utrzymać, musi mieć pieniądze, by znów nie popaść w życiowe kłopoty. Nie mają możliwości przeniesienia pieniędzy z tych, które wydają na osoby bezdomne. I tak jest ich z roku na rok coraz mniej, ledwo wiążą koniec z końcem. Zmniejszyli - i tak już niewysokie - pensje pracowników. Posiłki dla osób bezdomnych przygotowują z produktów, które podarowali dobrzy ludzie. Nie mają już na czym oszczędzić.
Do rozdawania żywności nie mogą skierować też wolontariuszy. Po pierwsze - jest ich za mało. Po drugie - to zbyt odpowiedzialna praca, by za każdym razem wykonywał ją ktoś inny. To wszystko musi zgadzać się co do sztuki, każda puszka, każde opakowanie musi być opisane i udokumentowane.
- Rozdając żywność pomagamy setkom osób. Jak im powiedzieć, że już dłużej nie będziemy tego robić? Że zostaną bez pomocy? - zastanawia się Marcin Owsiejczuk.
Na szczęście okazało się, że na rozmowy otwarty jest Adam Kurluta, dyrektor departamentu spraw społecznym w białostockim Urzędzie Miasta. Spotkał się z zarządem KDN. Marcin Owsiejczuk z tego spotkania wyszedł pełen nadziei.
- Jest coś takiego jak małe granty, czyli pieniądze przyznawane poza konkursami. Mamy szansę, by w ramach takiego grantu otrzymać dofinansowanie na trzy miesiące. A po tych trzech miesiącach prawdopodobnie znów będziemy mogli złożyć taki wniosek - opowiada.
- Każdy podmiot uprawniony może złożyć do prezydenta uproszczoną ofertę realizacji zadania publicznego (o której mowa w art. 19a ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie - tzw. tryb uproszczony) - potwierdza to Agnieszka Błachowska z departamentu komunikacji Urzędu Miasta. I dodaje: - Urząd jest otwarty na pomysły i w miarę posiadanych środków finansowych jest w stanie udzielić dofinansowania na zadania, których rezultatem będzie poprawa sytuacji życiowej mieszkańców ubogich czy zagrożonych wykluczeniem społecznym. Informacja taka została przekazana przedstawicielom Stowarzyszenia "Ku Dobrej Nadziei" na spotkaniu. Pracownicy Departamentu Spraw Społecznych poinformowali ich o możliwości złożenia oferty w trybie uproszczonym, przedstawiając procedurę udzielenia dotacji, maksymalną kwotę dotacji (10 tys. zł na jedno zadanie; łączna kwota środków przekazywanych jednemu podmiotowi w trybie uproszczonym nie może w danym roku budżetowym przekroczyć kwoty 20 tys. zł) oraz termin realizacji zadania publicznego (90 dni).
Urzędniczka tłumaczy też, dlaczego KDN nie dostało dofinansowania w ramach poprzedniego konkursu: - W konkursie "Prowadzenie Punktu Pomocy Natychmiastowej" dotację na realizację zadania publicznego mógł uzyskać tylko jeden podmiot uprawniony, który zdobył największą liczbę punktów po dokonaniu oceny formalnej i merytorycznej. Komisja konkursowa zarekomendowała udzielenie dofinansowania Fundacji "Spe Salvi" uznając jej ofertę za najlepszą wśród złożonych i wskazując, że jest to oferta kompleksowa (uwzględnia wszystkie oczekiwane przez Miasto działania), miejsce funkcjonowania Punktu gwarantuje łatwy dostęp do oferowanych w jego ramach świadczeń, a wartością dodaną oferty jest możliwość skorzystania z porad lekarza oraz dojazdu do osoby potrzebującej w miejscu jej przebywania.
Przypomina też: - W przypadku stwierdzenia potrzeby kontynuacji tego zadania przez Miasto Białystok oraz zabezpieczenia na ten cel środków finansowych w budżecie w przyszłym roku, Miasto ogłosi kolejny konkurs ofert. Stowarzyszenie "Ku Dobrej Nadziei" będzie miało możliwość złożenia oferty (dokonując ewentualnych modyfikacji umożliwiających zdobycie większej liczby punktów). Jeżeli oferta zostanie uznana za najlepszą, Komisja konkursowa zarekomenduje prezydentowi udzielenie dofinansowania na realizację zadania.