VIDEO. Gorący, kubański weekend. Muzyk Jose Torres i jego podróż sentymentalna

Była nauka, taniec, śpiew i opowieści. Były wspomnienia o bliskiej sercu Kubie i anegdoty o ukochanej Polsce. Ta latynoska sobota (4.11.) była dla białostoczan dniem pełnym wrażeń. Iza i Jose Torres oraz Fernando Pineda Torres zabrali białostoczan w swój niezwykły, kubański świat.

Kubańczyk Jose Torres wraz z żoną Izą Torres oraz tancerzem Fernando Pineda Toressem, którzy do Białegostoku przyjechali z Wrocławia, uczyli białostoczan podstaw gorącego, latynoskiego tańca- salsy kubańskiej. Do Białegostoku zaprosiło ich Centrum Tańca & Fitness Latin Studio, które zajmuje się nauką salsy i propagowaniem kultury kubańskiej.

Salsa to nie tylko kroki. To przede wszystkim muzyka oraz komunikacja z partnerem. To także świadomość swojego ciała. Prowadzący, podczas pięciu godzin zajęć, przekazali uczestnikom widzę o każdym z tych elementów.

- Jose w bardzo przystępny sposób przybliżył podstawy rytmiki w salsie, które pomagają tancerzowi zbudować świadomość tego co robi. Prowadzący warsztaty wnieśli powiew świeżości rodem z Kuby, potrzebny zarówno początkującym jak i tym, którzy tańczą już nieco dłużej - mówi Magda, uczestniczka warsztatów, która salsę tańczy od blisko trzech lat.

fot. BIA24/ Nauka rumby kubańskiej do muzyki granej na żywo, pod okiem Izy Torres oraz Fernando Torresa. Zajęcia odbyły się w szkole salsy kubańskiej- Latin Studio/

fot. BIA24/ Nauka rumby kubańskiej do muzyki granej na żywo, pod okiem Izy Torres oraz Fernando Torresa. Zajęcia odbyły się w szkole salsy kubańskiej- Latin Studio/

Jose Torres jest założycielem pierwszej w Polsce orkiestry salsowej "Jose Torres y Salsa Tropical". Występując od ponad 25 lat na polskiej scenie muzycznej, współpracował z wieloma gwiazdami estrady m.in. Marylą Rodowicz, Kayah, Ewą Bem czy Urszulą. Wraz z rodziną mieszka we Wrocławiu. W Białymstoku był po raz trzeci.

- To miłe kiedy widzi się tylu ludzi zafascynowanych kulturą kubańską. Kiedy patrzę jak tańczą, słuchają mojej muzyki i jak wiele sprawia im to przyjemności, to cieszę się, że mogę brać udział w takich wydarzeniach - mówi Jose Torres. - A poza tym, zawsze kiedy słucham białostoczan to mam wrażenie, że jestem gdzieś za granicą. Brzmicie inaczej niż pozostałe regiony Polski. Jak to się mówi? Śledzikujecie! - żartuje.

Wieczorem, w Cafe Esperanto w białostockim Ratuszu, podczas koncertu muzyk zabrał słuchaczy w swoją "podróż sentymentalną". Oprócz utworów po hiszpańsku i ciepłych, latynoskich melodii granych na gitarze, nie zabrakło także opowieści i wspomnień, pełnych tęsknoty za rodzimą Kubą, której przez panujący tam ustrój nie widział od ponad 30 lat. Po koncercie, uczestnicy wydarzenia wyszli na parkiet. Prawdziwa latynoska fiesta trwała do białego rana.

Zobacz również