VIDEO. Czy ktoś jeszcze pamięta tu o Zuzi?

Ta historia poróżniła nie tylko całą społeczność szkolną, ale doprowadziła do tego, że sprawą zajmują się już: policja, prokuratura i Rzecznik Praw Dziecka. Wracamy do tematu uderzenia przez nauczyciela Szkoły Podstawowej nr 2 w Łapach, siedmioletniej Zuzi.

Prokuratura Rejonowa w Białymstoku wszczęła dochodzenie w sprawie naruszenia nietykalności siedmioletniej Zuzi Klimczuk.

"Występek określony w art. 217§1 kk. jest ścigany z oskarżenia prywatnego. Mając jednak na uwadze całokształt okoliczności podmiotowych i przedmiotowych zdarzenia, w szczególności fakt, iż zdarzenie to odbyło się z udziałem nauczyciela pracującego w szkole uznać należy, że interes społeczny przemawia za objęciem czynu prywatnoskargowego, ściganiem z urzędu" - pisze w uzasadnieniu prokuratura.

Sprawę wyjaśnia także Rzecznik Praw Dziecka.

- W ramach interwencji podejmie działania przewidziane prawem, biorąc pod uwagę w szczególności informacje wskazujące na naruszenie praw lub dobra dziecka - informuje Ewa Dryhusz z biura Rzecznika Praw Dziecka.

Całe zajście miało miejsce na korytarzu szkolnym 15 lutego 2018 r. Z relacji poszkodowanej dziewczynki, Zuzi Klimczuk, jak i jej starszej siostry wynika, że wychowawczyni najpierw nakrzyczała na dziecko, a następnie je uderzyła. Z kolei jedna z mam, która była świadkiem zdarzenia (od dawna jest w konflikcie z mamą Zuzi) oraz pedagog szkolny twierdzą, że nie było to uderzenie, a jedynie nic nie znaczące, symboliczne "dotknięcie dziecka w pośladek".

Mama Zuzi od blisko trzech tygodni domaga się od szkoły wyjaśnień. O pomoc prosiła zarówno dyrektora placówki, jak i pedagoga szkolnego.

- Sprawę można było szybko wyjaśnić, przecież w szkole działa monitoring. Nie było jednak ze strony szkoły chęci polubownego załatwienia tej sprawy. Nagrania z korytarza nikt mi nie chciał pokazać - żali się Katarzyna Klimczuk i dodaje, że zamiast wsparcia i rozwiązania problemu spór przez dyrekcję szkoły tylko został zaogniony. Dobrego imienia nauczycielki postanowiło bronić kilkoro rodziców, których dzieci uczą się w klasie Zuzi. Rodzice twierdzą, że pani Katarzyna jest osobą konfliktową, a całą sytuację wyolbrzymiła.

Warto wspomnieć, że owi rodzice wcześniej zostali zaproszeni przez dyrektora placówki na zebranie, którego efektem mogła być petycja grupy rodziców o przeniesienie Zuzi do innej klasy.

Zobacz również