Artur Kosicki złożył rezygnację ze stanowiska marszałka we wtorek (5.02). Decyzja miała być pokłosiem zmiany na stanowisku pełnomocnika okręgowego PiS. Krzysztofa Jurgiela zastąpił bowiem Dariusz Piontkowski. Spekulacji o powodach decyzji było wiele: protest przeciwko takiej zmianie, prywatne powody, a nawet nakaz "z góry". Podczas czwartkowego spotkania z dziennikarzami, tak tłumaczył swoją rezygnację:
- Zarząd, który posiada silny mandat polityczny jest w stanie realizować misję, do której jest powołany. Uznałem, że w związku ze zmianą władzy i powołaniem pana posła Dariusza Piontkowskiego moim obowiązkiem jest poddać się pod tzw. wotum zaufania - mówił marszałek Artur Kosicki. -To są sprawy honorowe. Ja w swoim życiu kieruje się honorem, uważam, że wszyscy powinni to robić - dodał.
W czwartek (7.02) poinformował, że rezygnację wycofuje. Jak twierdzi, odbył liczne rozmowy ze współpracownikami, a także z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim : -Była to bardzo owocna rozmowa. Pan prezes wsparł mnie w tym abym dalej pełnił tę funkcję razem z całym zarządem w tym samym składzie.
To jednak nie finał tej historii, a decyzja Kosickiego ma swoje skutki. Na najbliższej sesji sejmiku województwa, która odbędzie się 18 lutego, znajdzie się punkt dotyczący właśnie oświadczenia woli marszałka, czyli rezygnacji ze stanowiska. On sam twierdzi, że konsultował się z prawnikami i do głosowania w ogóle nie powinno dojść.
-W mojej ocenie i ocenie ekspertów nie trzeba nic głosować. W ogóle nie powinno być tego głosowania z tego powodu, że sprawa została już zakończona - tłumaczył Kosicki.
Na ekspertyzy specjalistów czeka także przewodniczący sejmiku Karol Pilecki: -Czekam na opinie prawników. W oparciu o to będziemy później się tym zajmować. Został zaproponowany taki porządek obrad i sejmik o tym zdecyduje. A że PiS ma większość to może taki punkt z porządku obrad zdjąć.
Czy zdejmie? Mimo większości jaką posiada Zjednoczona Prawica, ostatnie miesiące pokazały, że niektóre decyzje radnych wcale nie są oczywiste. Gdyby jednak do głosowania doszło, a marszałek zostałby odwołany, oznaczałoby to rozwiązanie całego zarządu województwa. Dziś członkowie zarządu są przekonani, że do takiej sytuacji nie dojdzie i jak twierdzą - cieszą się z ostatecznej decyzji Artura Kosickiego.