Urząd Miejski staje do przetargu na budynek WSAP-u

Samorząd Białegostoku stanie do przetargu na kupno budynku po Wyższej Szkole Administracji Publicznej. Cena wywoławcza 17,9 mln zł. Prezydent miasta potrzebuje nowego budynku dla swoich urzędników dziś pracujących w kilku punktach miasta. Komisja Infrastruktury Rady Miasta zaopiniowała ten plan pozytywnie. Przetarg 28 grudnia, w poświąteczny poniedziałek.

Budynek WSAP na Dojlidach /fot. archiwum Bia24/

Budynek WSAP na Dojlidach /fot. archiwum Bia24/

Prawie trzyhektarowa działka u zbiegu ulic ks. Suchowolca i Kuronia na Dojlidach, bezpośrednio przylegająca do parku i pałacu Lubomirskich. Na niej budynek o powierzchni ponad 8,1tys. mkw. postawiony w 2004 roku specjalnie dla WSAP w tłustych latach uczelni. Dziś opuszczony, wystawiony na licytację komorniczą przez syndyka kończącego historię uczelni. Drugi termin licytacji - w poświąteczny poniedziałek 28 grudnia 2020 r. - w pierwszym terminie chętnych do kupna nie było. 

- Po przeliczeniu ceny wywoławczej wychodzi 160 zł za metr kwadratowy działki i 1600 zł za metr kwadratowy powierzchni w budynku - tłumaczy radnym z komisji infrastruktury zastępca prezydenta Białegostoku Zbigniew Nikitorowicz. 

Posiedzenie komisji zwołano w trybie nagłym, bo opinia radnych jest konieczna, żeby urząd miejski mógł przystąpić do licytacji i wpłacić wadium. Termin wpłaty wadium mija w Wigilię - 24 grudnia. 

Po co urzędowi ten budynek? Tłumaczy radnym Zbigniew Nikitorowicz: - Uważamy, że korzystne byłoby dla klientów urzędu miejskiego nabycie takiej dużej siedziby, w której mogłoby się znaleźć kilka departamentów, zajmujących się bezpośrednio obsługą i mieszkańców, i przedsiębiorców, inwestorów. Byłyby tam skupione departamenty, które mają największy kontakt z ludźmi. Dodaje później, że tam też mieściłoby się biuro obsługi rady miasta, a w auli mogłyby się odbywać sesje miejskiego samorządu. 

Nikitorowicz tłumaczy się przed radnymi: - Nie chcieliśmy wcześniej robić zamieszania medialnego, czy też pobudzić do działania potencjalnych nabywców nieruchomości. Najlepiej żebyśmy byli jedynym podmiotem, który wystartuje w tym przetargu. Nie ma jednak pewności, czy to kupimy, na pewno nie będziemy dążyli do śrubowania ceny. I dodaje już nieco później: - Na pewno nie będziemy chcieli przebić bariery 20 mln zł w licytacji. 

W komisji infrastruktury jest pięciu radnych: Maciej Biernacki, Sebastian Putra, Andrzej Perkowski, Marcin Moskwa i Karol Masztalerz. Podczas dyskusji każdy z radnych miał inne zdanie na temat planowanej transakcji. Najwięcej zastrzeżeń zgłaszał radny KO Andrzej Perkowski. Przede wszystkim domagał się by przed przyjęciem opinii mógł obejrzeć i samodzielnie ocenić stan budynku i całej nieruchomości. 

- Po co zasięgać opinii, skoro nie wiemy, jaki to budynek. Jak mogę ocenić budynek, jak w nim nie byłem? - pyta Perkowski. Nikitorowicz tłumaczy, że stan budynku ocenili już magistraccy urzędnicy. Zapewnia że, budynek był sprawdzany pod względem funkcjonalno-użytkowym. I nadawałby się na pracę urzędników. 

- Uważam, że to fajna okazja, żeby go kupić. Dobry pomysł. Jestem jak najbardziej za - to z kolei Marcin Moskwa. - W budynku duże powierzchnie, które można adaptować. Aula rzeczywiście nadaje się na posiedzenia rady miasta. Duże sale mogą być wykorzystane na sale obsługi mieszkańców. Budynek jest świetnie skomunikowany, w rozwijającej się części miasta. Ma duży parking.

Wątpliwość Marcina Moskwy dotyczy planu zagospodarowania przestrzennego tego terenu. Bo w nim teren jest przeznaczony na funkcje edukacyjne, szczególnie pod szkolnictwo wyższe. - Jak plan ma się do tego, żeby tam był urząd? Czy trzeba będzie zmienić plan? - pyta radny Moskwa. 

- Jeżeli budynek nabędziemy, to oczywiście trzeba będzie rozszerzyć funkcje na administrację publiczną - odpowiada zastępca prezydenta, chociaż to radni są władni zmienić plan zagospodarowania przestrzennego. - Dziś można zrobić tam tylko inną uczelnię, a nasze uczelnie raczej nie cierpią na deficyt powierzchni - mówi Nikitorowicz.

O możliwości finansowe miasta i wpływ ewentualnej transakcji na budżet Białegostoku pyta z kolei jedyny radny opozycji w komisji Sebastian Putra z PiS. Przypomina, że prezydent niedawno przy okazji dyskusji o przyszłorocznym budżecie narzekał na konieczność "zaciskania pasa". 

Zdaniem Nikitorowicza transakcja byłaby prawie "bezkosztowa". W kilku miejscach miasta zwolniłoby się miejsce w budynku, gdzie dziś są departamenty, np. na ul. Bema, Warszawskiej czy Bitwy Białostockiej. 

- Te nieruchomości możemy oszacować na dwadzieścia, dwadzieścia kilka milionów złotych. Część nieruchomości będzie można zbyć, część przeznaczyć na inne cele miejskie. W planie jest kompensata zakupu innymi budynkami - przekonuje zastępca prezydenta.

Karol Masztalerz (KO) też pyta o pieniądze - na remont i adaptację budynku. W odpowiedzi słyszy: - Być może trzeba będzie zrobić ściany działowe, ale nie będą to wysokie koszty. Obiekt jest w dobrym stanie, ma wszystkie sieci.

- To jeden z ciekawszych pomysłów, jakie padły ze strony urzędu w ostatnich latach - podsumowuje dyskusję Sebastian Putra, choć ostatecznie w głosowaniu nad opinią w ogóle nie bierze udziału. Podobnie jak Andrzej Perkowski. 

Głosowanie rozstrzyga: dwa głosy za - Marcina Moskwy i Karola Masztalerza, jeden wstrzymujący się Macieja Biernackiego. Dwóch nie bierze udziału w glosowaniu. Komisja wydaje więc opinię pozytywną, chociaż treść opinii nie ma większego znaczenia. Urząd, żeby wpłacić wadium i przystąpić do przetargu, musi mieć opinię radnych komisji, nawet negatywną.  

Pod koniec listopada rozstrzygnął się los położonego na sąsiedniej działce Pałacu Lubomirskch. Na licytacji komorniczej wystawiony był za 4,2 mln zł. Do licytacji stanęło kilku zainteresowanych, którzy wcześniej wpłacili wadia. Ostatecznie pałac wylicytowano za prawie 6,5 mln zł. Kupiła białostocka spółka WGT Group działająca w branży gazowniczej i chemicznej. 

Zobacz również