31 maja 1935 r. około godz. 6.00 rano do Wilna przybył pociąg, który przywiózł urnę z sercem marszałka Józefa Piłsudskiego. Maszynista, Franciszek Kaszyński wspominał po latach, że prowadził lokomotywę w białych rękawiczkach, a na całej trasie przejazdu gromadziły się tłumy żegnających.
W Wilnie uroczysty kondukt żałobny, w którym szła m.in. wdowa Aleksandra Piłsudska, dotarł najpierw do Kaplicy Ostrobramskiej, a następnie do kościoła św. Teresy, gdzie urnę tymczasowo zamurowano w specjalnej niszy.
Jak czytamy w mediach społecznościowych Muzeum Pamieci Sybiru w Białymstoku, rok później urnę, wraz z ekshumowanymi szczątkami Matki Marszałka Marii, umieszczono w nowo wybudowanym mauzoleum na Rossie. A Franciszek Kaszyński, uczestnik obrony Lwowa z lat 1918-1920, już w październiku 1939 r. został aresztowany przez Sowietów i trafił do łagru. Po podpisaniu układu Sikorski-Majski wyszedł z obozu i został tzw. mężem zaufania w Kazachstanie. Wkrótce jednak został ponownie aresztowany przez Sowietów i znów skazany na 10 lat łagru i 5 lat zsyłki. Przeżył Archangielsk i Kołymę. Do Polski, do Białegostoku, gdzie mieszkał z rodziną przed wojną, wrócił dopiero w 1956 r. Zmarł tuż przed wybuchem „Solidarności”, w 1980 r.
Na wystawie Muzeum Pamięci Sybiru można zobaczyć łyżkę, którą przywiózł z łagru. Ten cenny dar i wspomnienie o Franciszku Kaszyńskim przekazała do Muzeum doktor Krystyna Koneczny.