Grupa harcerzy, członkowie Stowarzyszenia Grupa Wschód - kilka osób wystarczy, by posprzątać resztki rozbitych butelek, puszki, pojemniki po napojach czy stara opona samochodowa porzucona przy drodze. Dziś od południa trwało porządkowanie terenu przy monumencie upamiętniającym miejsce zbrodni dokonanej przez Niemców w czasie II wojny światowej.
- W tym roku upamiętnimy 78. rocznicę zamordowania przez Niemców mieszkańców Białostocczyzny, w tym białostockiej elity: nauczycieli, urzędników, lekarzy, księży w Lesie Bacieczki. Pierwsze egzekucje w tym miejscu odbyły się 10 lipca 1943 roku. Uczcimy też mieszkańców Suwalszczyzny, którzy zostali zamordowani przez Rosjan w 1945 roku w czasie Obławy Augustowskiej. Jednocześnie chcemy też przypomnieć o przypadającej 8. rocznicy rozpoczęcia prac ekshumacyjnych ofiar totalitaryzmów niemieckiego i sowieckiego na terenie Białegostoku: w Areszcie Śledczym, na Cmentarzu Wojskowym i w innych miejscach - wylicza Andrzej Bieluczyk ze Stowarzyszenia Grupa Wschód, jeden z inicjatorów i organizatorów uroczystości.
"Uroczystość Upamiętnienia Cywilnych Obywateli Rzeczypospolitej Polskiej - Ofiar Niemieckiego i Sowieckiego Totalitaryzmu w Okresie II Wojny Światowej" rozpocznie się w sobotę 10 lipca 2021 r. o godzinie 19. Będą wystąpienia historyków na temat wydarzeń, które się tu rozegrały, będzie msza żałobna a później zapalenie zniczy przy pomniku w miejscu straceń. Mszę odprawią księża: Mateusz Wasilewski z parafii p.w. św. Faustyny Kowalskiej w Białymstoku oraz Aleksander Dobroński z parafii pw. NMP Nieustającej Pomocy w Kozińcach.
To już czwarty raz społecznicy wspólnie organizują spotkanie upamiętniające zamordowanych w Lesie Bacieczki białostoczan. Razem ze Stowarzyszeniem Grupa Wschód włączają się w organizację uroczystości harcerze z I Parafialnej Drużyny Harcerskiej "Faustyna" oraz parafia pod wezwaniem św. Faustyny Kowalskiej w Białymstoku.
"Zginęli, bo byli Polakami. Pokażmy, że my, mieszkańcy miasta, pamiętamy o nich" - apelują organizatorzy uroczystości. Patronatem honorowym uroczystość objął bp Henryk Ciereszko administrator archidiecezji białostockiej.
- Tu, w tym miejscu ginęła białostocka inteligencja, tu zamordowano urzędników przedwojennego białostockiego magistratu. Powinni o tym pamiętać dzisiejsi urzędnicy - mówi Andrzej Bieluczyk. Białostoccy urzędnicy jednak nie pamiętają, nie biorą udziału w organizacji uroczystości rocznicowych, nie uczestniczą w samym spotkaniu przy pomniku. Nic nie wskazuje na to, by w tym roku miało być inaczej. Białostockie władze miasta składają tu kwiaty tylko 1 września - w rocznicę wybuchu wojny światowej.
Ustalenia historyków wskazują, że masowe rozstrzeliwania trwały w Lesie Bacieczki od końca czerwca do początku sierpnia 1943 r. Było ich siedem lub osiem. W masowych egzekucjach w tym czasie Niemcy zabijali więźniów i zakładników, w tym kobiety i dzieci.
Na pewno masowe rozstrzeliwania w Bacieczkach przeprowadzono 10 i 15 lipca. Chodziło o zastraszenie między innymi mieszkańców Białegostoku. W obwieszczeniach niemieckich władz okupacyjnych zapowiadających egzekucje była mowa o odwecie za zabójstwa funkcjonariuszy niemieckich i "napady bandyckie". Wśród zamordowanych w Lesie Bacieczki byli nauczyciele, urzędnicy, lekarze, inżynierowie... Zbrodnię tę historycy porównują do zorganizowanej w 1940 r. w Generalnym Gubernatorstwie Akcji AB ? zaplanowanego wyniszczenia inteligencji polskiej, więźniów politycznych, osób podejrzewanych o działalność w polskim podziemiu, której symbolem są podwarszawskie Palmiry. W 1944 r. w Lesie Bacieczki, aby zatrzeć ślady swojej zbrodni, Niemcy wydobyli i spalili zwłoki ofiar.
Relacja naocznego świadka zbrodni: "Ludzi rozstawiono w dole wzdłuż ściany rowu: byli tam kobiety i mężczyźni, także dzieci. Dwaj mężczyźni, którzy poprzednio pili wódkę, szybko wskoczyli na łazik, chwycili automaty, a żandarmi stojący nad rowem odeszli na bok. Moment i posypał się grad kul z automatów. Milkły głosy i znikały wystające kontury ludzkie. Byli jednak i tacy, którzy próbowali wypełzać z rowu na polanę, ci padali ofiarami ognia karabinowego. Po dwóch, trzech minutach zapadła cisza. Oprawcy zeskoczyli z łazika, znów pili wódkę i palili papierosy, a własowcy chodzili wzdłuż rowu i przesuwali żerdziami ciała zabitych w rowie. Padły jeszcze pojedyncze strzały - to dobijano rannych. Stojący samochód pojechał znów kierunku Białegostoku".