Sukces lekarzy z USK. Uratowali kciuk pacjenta

Udało się przyszyć odcięty krajzegą palec u 55-letniego pacjenta z Siemiatycz. Operacji podjęli się lekarze z Kliniki Ortopedii i Traumatologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.

Zdjęcie ilustracyjne [fot. pixabay.com]

Zdjęcie ilustracyjne [fot. pixabay.com]

Mężczyzna we wtorek rano (11 kwietnia) pracował z piłą krajzegą. Doszło wtedy do nieszczęśliwego wypadku, podczas cięcia drzewa, pod maszynę trafił kciuk lewej dłoni. Mężczyzna najpierw został przewieziony na najbliższy SOR szpitala w Siemiatyczach. Tam lekarze zaczęli szukać dla niego pomocy.

Jak informuje rzeczniczka USK, Katarzyna Malinowska-Olczyk, w Polsce działa system replantacyjny. Siedem ośrodków w Polsce (Trzebnica, Wrocław, Poznań, Szczecin, Gdańsk, Kraków i Otwock) ujętych jest w ogólnopolskim grafiku ostrych dyżurów replantacyjnych. W dyżurnym ośrodku, chirurg ręki jest dostępny 24 godziny na dobę. Zazwyczaj wygląda to tak, że pacjent, który stracił kończynę w jakimkolwiek miejscu w Polsce, jest transportowany (najczęściej transportem lotniczym) do ośrodka, w którym tego dnia czeka na niego specjalista.

- Niestety, okazało się, że w dyżurującym tego dnia ośrodku w Poznaniu zespół przygotowuje się już do operacji innego pacjenta po amputacji. Dany ośrodek jest w stanie przeprowadzić tylko jedną replantację dziennie – mówi dr Jan Kiryluk, lekarz kierujący Kliniką Ortopedii w USK. – W tej sytuacji podjęto decyzję, że pacjent trafi do USK.

Pacjenta z Siemiatycz przywieziono do Białegostoku karetką. Zespół ortopedów, który nie miał w tym czasie dyżuru, przyjechał z domu i stanął do zabiegu. Operacja trwała prawie trzy godziny.

- Rana była szarpana, palec trzymał się na malutkim fragmencie skóry i fragmencie ścięgna – tłumaczy lekarz Bernard Komarnicki, specjalista ortopedii z USK, który podjął się operacji. – Musieliśmy zszyć naczynia, ścięgna, zespolić kości. Na szczęście wszystko poszło dobrze.

Teraz pacjent powoli wraca do zdrowia, nadal jest hospitalizowany. Już wiadomo, że operacja się powiodła, ukrwienie palca jest prawidłowe. Mężczyzna zachowa kciuk, choć z powodu uszkodzenia stawów, będzie on mniej ruchomy niż przed wypadkiem.

System replantacyjny, który działa w Polsce, powstał z inicjatywy samych lekarzy. Nie ma żadnych regulacji ze strony Ministerstwa Zdrowia ani NFZ. Ośrodki same z siebie włączają się w dyżury. Tylko w województwie małopolskim, jest to finansowane i organizowane przez marszałka województwa małopolskiego. W systemie tym chcieliby się znaleźć także ortopedzi z USK. Do tego potrzebne byłyby szkolenia zespołu i lepsze finansowanie ze strony NFZ. Teraz bardziej „opłaca" się zaszyć ranę po obciętym palcu, niż go przyszyć. Potrzebny byłby także ogólnopolski system, podobny np. to takiego jaki funkcjonuje w systemie transplantacji organów i który, by działał w każdym województwie.

- Myślę, że taniej byłoby płacić za gotowość zespołów replantacyjnych w każdym województwie, który by dyżurował 24 godziny, niż płacić za transport pacjentów z jednego końca Polski na drugi – dodaje doktor Komarnicki. - Dwa razy udało nam się wysłać pacjenta do Poznania. Najpierw helikopterem poleciał do Warszawy, stamtąd samolotem do Poznania, a potem z lotniska został przewieziony karetką. A trzeba pamiętać, że przy takich operacjach liczy się też czas. Szanse na powodzenie maleją z każdą godziną.  

Zobacz również