Losem pani Ani (imię zmienione) zainteresowała się pani Paulina - położna z białostockiego szpitala. Spotkała kobietę u siebie w pracy, na oddziale, gdy ta właśnie była wypisywana do domu. Urodziła córeczkę... Do domu z noworodkiem chciała wracać autobusem...
Położna postanowiła ją odwieźć własnym samochodem.
- To, co zobaczyłam, przeszło ludzkie pojęcie... - opowiada pani Paulina. W domu, w którym mieszkają, nie ma podłogi, a jeżeli gdzieś tam jest, to są to co najwyżej spróchniałe deski, które zapadły się w momencie, kiedy przekroczyłam próg domu. Pomiędzy deskami i pod dywanami czarna ziemia. Strach było iść dalej. Ania oznajmiła, że brak im bieżącej wody. Z tego względu nie korzystają ani z wanny, ani z toalety. Przed lepianką - bo tak to wygląda, dzień przed porodem Ania rozpaliła ognisko by nagrzać dzieciom wodę do kąpieli w misce! Kupują 5 litrowe bańki i tak żyją już okrągły rok. Nie muszę chyba wspominać, że wszystkie ściany mają na sobie pleśń, która jest ogromnym zagrożeniem dla ich zdrowia, a w szczególności dla układu oddechowego.
Pani Ania mieszka tak już od kilku lat. Pochodzi z Ukrainy. 15 lat temu to tu, w Polsce, postanowiła ułożyć sobie życie. Niestety, warunki, w których mieszka z trójką dzieci, urągają najmniejszym nawet standardom. Mimo że pani Ania naprawdę bardzo się stara. Jeszcze przed porodem miała dorywczą pracę. Teraz - została praktycznie bez środków do życia. Bo jedyny jej dochód - 500 plus - przejmuje ojciec dzieci, który już dawno wyprowadził się od nich.
- Najgorsze jest też to, że program 500+ od paru lat wypłaca pieniądze nie tej osobie co trzeba - ojcu dzieci, który nie ma z nimi żadnego kontaktu. 1000 zł wydawane jest na alkohol i papierosy. Ania próbowała załatwić tą sprawę, niestety po raz trzeci została odesłana z kwitkiem. MOPS co miesiąc przyznaje matce 300 zł - to jest miesięczny fundusz na utrzymanie w tym momencie już czterech osób. Nie da się tego sobie wyobrazić - opowiada pani Paulina, położna, która za wszelką cenę chce pomóc kobiecie. Już zorganizowała trochę ubrań i żywności. Trochę kupiła sama, trochę pozbierała wśród znajomych. Ale to kropla w morzu. Bo potrzeba wszystkiego: od ubrań, żywności, poprzez zabawki dla dzieci - bo przecież trzeba mieć choć trochę radości, po wszystkie rzeczy, jakie mogą przydać się noworodkowi, o ubrania, kołdry, ręczniki, pościele, czajniki, sprzęt rtv, agd, kosmetyki, chemię, cokolwiek co jest niezbędne do życia.
Przydałby się też remont. Lub nowe, choćby najmniejsze lokum - takie, które spełnia najskromniejsze standardy.
- Chciałabym, by młoda mama wraz z dziećmi znalazła swoją przystań, w której będzie schludnie i bezpiecznie - mówi pani Paulina.
Dlatego uruchomiła zbiórkę w internecie. Kto zechciałby pomóc, może wpłacać pieniądze poprzez portal pomagam.pl https://pomagam.pl/mlodejmamie?fbclid=IwAR0AHMmxERvn_4fQC4sAW_bejCnZ_jyojqGYOxM4E9RvuEAhb824ILd9Ags
A kto nie może wpłacić pieniędzy, a mógłby na przykład pomóc w remoncie lub przekazać ubrania czy żywność - może pisać do nas: redakcja@bia24.pl . Przekażemy kontakt potrzebującym.
Do sprawy wrzucimy.