Szamańska Syberia Jacka Hugo-Badera

Muzeum Pamięci Sybiru oswaja nas z... Sybirem. Po pierwsze - przypomina, że to największe więzienie świata. Po drugie - pokazuje różne oblicza tej krainy, również współczesne. Spotkanie z reportażystą Jackiem Hugo-Baderem rozpoczyna nowy cykl spotkań o wyprawach na Syberię.

Spotkanie z Jackiem Hugo-Baderem w Muzeum Pamięci Sybiru [fot. MPS]

Spotkanie z Jackiem Hugo-Baderem w Muzeum Pamięci Sybiru [fot. MPS]

Spotkanie z autorem „Szamańskiej choroby” zainaugurowało nowy cykl spotkań w Muzeum Pamięci Sybiru. Będą w nich brać udział m.in. podróżnicy, autorzy książek o wyprawach na Syberię. Kolejne spotkanie w listopadzie będzie z Piotrem Malczewskim, autorem „Zaczarowanego Bajkału”.

A jak było wczoraj (13.10) na spotkaniu? W centrum uwagi byli syberyjscy... szamani. A przewodnikiem po ich świecie był Jacek Hugo-Bader. - Dwanaście lat przymierzałem się do książki o szamanizmie. To było dwanaście lat strachu: że temat za trudny, że się nie znam, nie jestem antropologiem. Ale ta książka gdzieś mi w zaułku mózgu siedziała. Zbierałem do teczki materiały, wycinki. Teczka puchła. W pewnym momencie przejrzałem ją i powiedziałem sobie: dobra, jadę – opowiadał autor książki „Szamańska gorączka”.

Jacek Hugo-Bader jest autorem licznych reportaży o krajach byłego Związku Sowieckiego: „Dzienniki kołymskie”, „Biała gorączka”, „W rajskiej dolinie wśród zielska”. – Wschód jest moim miejscem. To moje terytorium, znam język, tam wyszukuję tematy. Niestety, Rosja sprawiła mi okropny zawód wojną w Ukrainie – opowiadał reporter. Jacek Hugo-Bader jest zaangażowany w pomoc na rzecz Ukrainy, prowadzi zbiórkę i kupuje samochody na potrzeby ukraińskiej armii. A potem dowozi je na miejsce, przy okazji zbierając materiał do kolejnej książki.

– Dzisiejszy wieczór poświęcamy Syberii jako krainie geograficznej. Sybir to pojęcie szersze, wiążące się z represjami, przekraczające geografię – przypomniał we wstępie do spotkania prof. Wojciech Śleszyński, dyrektor Muzeum Pamięci Sybiru.

– Jest Sybir i są Sybiracy, o tym opowiada Wasze muzeum – mówił Hugo-Bader. – A tam, dokąd jeździłem, są Syberyjczycy. Syberia jest miejscem, w którym mieszają się kultury i religie. Pierwotne ludy wyznawały szamanizm, potem z południa napłynęli buddyści. Później pojawiło się chrześcijaństwo. I dzisiaj to się wszystko przenika. Rozmawiałem z księdzem, który chwalił mi się, że ma w cerkwi duży chór. Nie miał problemu z tym, że połowa śpiewaków nie jest nawet chrześcijanami. Są wśród Syberyjczyków członkowie tutejszych ludów, mówiący językami tureckimi, są potomkowie zesłańców. O, byłem też w takiej wsi, gdzie mieszkają potomkowie Polaków, ale nie zesłańców, tylko dobrowolnych osadników. Pod Irkuckiem, przy czym „pod” oznacza tam setki kilometrów – śmiał się. – Tak, to Wierszyna – dopowiedział prowadzący spotkanie dr Marcin Zwolski.

Reporter wspominał o swojej pierwszej wyprawie do Rosji, której owocem były teksty wydane w tomie „Dzienniki kołymskie”. – Jechałem do Władywostoku. Chciałem zapewnić sobie wolność, więc kupiłem rosyjski łazik. Do tego postanowiłem pojechać zimą, bo jak jechać przez Syberię, to przecież zimą, prawda? – opowiadał. – Jak już we Władywostoku sprzedawałem ten samochód, żeby chociaż część kosztów się zwróciło, to kupujący mówił: cud, że ci głowy nie ukręcili po drodze, że ci tego samochodu nie ukradli. Owszem, byłem po drodze świadkiem morderstwa, widziałem reket, czyli drogowe zbójectwo. Ale gdyby mi auto ukradli? Miałbym kolejny rozdział do książki! 

A pierwsze spotkanie z szamanizmem? – To było w trakcie wyprawy do Władywostoku. Byłem w Krasnojarsku, co nieco słyszałem o szamanach, zapytałem kogoś o to. „Tak, masz tu niedaleko szamana, stąd tylko 700 km do Tuwy”, powiedział. No, jednak nie było mi po drodze… – mówił gość. Potem opowiadał o spotkanych przy kolejnej wyprawie szamanach, ich obrzędach i różnicach między szamanizmem z Tuwy i Jakucji. 

Na ścianie sali audiowizualnej wyświetlane były cały czas zdjęcia z wyprawy reportera tropem szamańskiego tematu. Co jakiś czas Jacek Hugo-Bader przerywał opowieść, by odnieść się do wyświetlanego właśnie zdjęcia: – O, to Złota Szamanka, Hakaska. Obok niej Tuwiniec. Na szczęście dogadać się mogą tylko po rosyjsku, więc i ja mogłem się włączyć do rozmowy. O, a na tym zdjęciu widać, że weszła w inny stan świadomości – opowiadał reporter. – Trans szamański to wejście do świata duchów. Jej dusza ulatuje, a w to miejsce wchodzi inny duch, z którym szaman współpracuje. Szaman to takie naczynie dla innego ducha – tłumaczył. – A jak się widzi duchy? Ja opisałem ten rytuał w swojej książce, jak szaman bryzga nad ogniem mlekiem i wódką. I napisałem o duchach, ale przecież je sobie wymyśliłem, ja ich nie widziałem! I kiedyś, już po napisaniu tego, rozmawiam z szamanem i pytam, jak to jest: naprawdę je widzisz? A szaman na to: ech, głupi, przecież to opisałeś. Jak chcesz zobaczyć duchy, to po prostu musisz je sobie wyobrazić!

Rozmowę zakończył występ Katherine Pearl. Przy pomocy licznych instrumentów – w tym gongów i bębnów – oraz śpiewu wywołała nastrój wpisujący się w temat spotkania.

mat. Muzeum Pamięci Sybiru

Galeria

Zobacz również