Rozmowy z nauczycielskimi związkami rozpoczęły się jeszcze na początku grudnia 2018 roku. Od tego czasu nie przyniosły żadnego efektu, poza zaplanowanym na 8 kwietnia ogólnopolskim strajkiem w szkołach, przedszkolach i innych placówkach oświatowych. Nadzieja na to, że do niego nie dojdzie jest niewielka, ale jednak jest, bo strony mogą się spotkać jeszcze w niedzielę o godz. 18:00.
20 marca w białostockich placówkach oświatowych zakończyło się referendum strajkowe organizowane przez Związek Nauczycielstwa Polskiego. Wynik jest jednoznaczny. Jeśli do strajku dojdzie, zdecydowana większość nauczycieli weźmie w nim udział. Tak zagłosowało prawie 88 proc. uczestników referendum w stolicy województwa.
PIĄTKOWE PROPOZYCJE RZĄDU
Dziś rano (5.04) rząd przedstawił pedagogom nowe propozycje. Beata Szydło, która stoi na czele rządowych negocjacji, nazwała je "nowym paktem społecznym dla oświaty". Główną zmianą miałoby być zwiększenie pensum, czyli czasu, który nauczyciel musi przepracować z uczniami. Obecnie wynosi stanowi ono 18 godzin, w nowym systemie 22 lub 24 godziny. Miałyby za tym iść również podwyżki wynagrodzeń, ale mocno odsunięte w czasie. Nawet do 2023 roku. W praktyce, taka zmiana oznaczałaby poważne zmiany i kłopoty dla wielu nauczycieli - doszłoby do zwolnień i trudnej do rozwiązania sytuacji nauczycieli uczących niszowych przedmiotów, którzy już teraz mają problem z "uzbieraniem" 18 godzin lekcyjnych.
-Epatowanie opinii publicznej faktem, że nauczyciele będą zarabiali w roku 2023 kwotę ponad 8 tys. zł tak na dobrą sprawę przy braku odpowiedzi na pytanie, ile będzie wynosiło wynagrodzenie zasadnicze, jest pustą deklaracją. Antycypowanie zdarzeń przyszłych i niepewnych za cztery lata przy braku wiedzy, jaka będzie dynamika wzrostu gospodarczego, jak się będzie kształtował PKB, jakie będą relacje płacowe, to jest po prostu próba tylko i wyłącznie powiedzenia, że coś oferujemy, ale do końca nie jesteśmy przekonani, czy to będzie miało rację bytu - komentował propozycje Sławomir Broniarz, szef ZNP, w czasie przerwy podczas piątkowych negocjacji.
Podobnego zdania jest szef nauczycielskiej "Solidarności", Ryszard Proksa, choć jeszcze na początku tygodnia akceptował rządowe propozycje. - Niosą one [propozycje - przy.red.] ze sobą zwolnienia pracowników, a na to na pewno się nie zgodzimy - mówił. Zdaniem szefa Forum Związków Zawodowych rząd de facto proponuje "zwolnienie od 20-33 proc. dzisiaj pracujących nauczycieli".
SPOTKANIA Z RODZICAMI
W szkołach i przedszkolach w całej Polsce, także w Białymstoku, od kilku dni odbywają się zebrania z rodzicami. Dyrektorzy placówek informują o tym, czy strajk w danym miejscu się odbędzie i ilu nauczycieli deklaruje w nim udział, choć całkowitą pewność będą mieli dopiero w poniedziałek rano. Referendum pokazało, że w Białymstoku do strajku przystąpi prawdopodobnie 116 placówek. W wielu szkołach do pracy przyjdzie kilku niestrajkujących nauczycieli, którzy będą starali się zapewnić dzieciom opiekę. Według deklaracji wiceprezydenta Białegostoku Rafała Rudnickiego, pomogą im w tym wychowawcy podwórkowi oraz pracownicy miejskich jednostek, którzy mają uprawnienia pedagogiczne, m.in. z CKU, MODM i MDK. Dyrektorzy prosili także rodziców o deklarację, ilu z nich zdecyduje się posłać dzieci do szkoły.
Rodzice, którzy zdecydują się zostać z dziećmi w domu, powinni pamiętać, że przysługuje im zasiłek wynikający z ustawy o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego. Okres usprawiedliwionej nieobecności rodzica w pracy, z powodu nieprzewidzianego zamknięcia szkoły lub przedszkola jest okresem, za który pracownik otrzymuje zasiłek opiekuńczy. Dotyczy to jednak tylko rodziców dzieci do 8 roku życia. W przypadku dzieci starszych - do 14. roku życia, możliwe jest wzięcie do dwóch dni opieki. Rodzic może wziąć też urlop na żądanie za zgodą pracodawcy.