Sąsiedzi pod psem

Zdarza się, że posiadanie zwierzęcia domowego potrafi zbliżyć do siebie sąsiadów bardziej niż wspólne spotkania towarzyskie. Oto przykład z życia. Mieszkają blisko siebie. Mają psy. Zwierzaki nie cierpią swojego towarzystwa, czy sąsiedzi muszą iść tym samym tropem? Na razie ten problem rozstrzyga policja.

Szeregówki przy Ukośnej /fot. H. Korzenny/

Szeregówki przy Ukośnej /fot. H. Korzenny/

Na Antoniuku obok blokowych osiedli jest spokojny, cichy zakątek szeregówek. Stare osiedle, więc domy nieduże, ciasno obok siebie stojące. Okolica zdążyła już zarosnąć drzewami, wokół zrobiło się cicho i zielono. Idealne miejsce do spokojnego życia. Gdyby nie ten pies. 

Zdarzyło się wczoraj pod wieczór. Przed siedemnastą. - Jedenastoletnia córka poszła z rocznym pieskiem na spacer. Po jakimś czasie usłyszałam psa sąsiadki, głośno szczekał. Zobaczyłam córkę, leżała na ziemi. A tamten czarny pies szarpał naszego - opowiada pani Ewa. - Obok sąsiadka od tego psa. Zabrała go do samochodu i chciała odjeżdżać. Mąż zastawił drogę, no bo jak - nawet nie spojrzała na córkę - czy żyje, czy nic się nie stało. 

Za chwilę przyjechała policja, później Straż Miejska wezwane przez poszkodowaną. - To był przypadek - mówi dziś właścicielka czarnego psa. - Byłam z nim na spacerze, zerwał się ze smyczy i biegł do domu. Jest mi bardzo przykro, że tak się stało. 

Czarny pies jest wielkości owczarka, na co dzień siedzi zamknięty w kojcu przy wejściu do sutereny. Sąsiedzi narzekają, że głośno ujada także w nocy. Właścicielka mówi, że starzy sąsiedzi znają dobrze jej psa i on ich zna. A ci sąsiedzi mieszkają tu od trzech lat. Psy się nie znają i pewnie dlatego dochodzi między nimi do ataków, domyśla się właścicielka czarnego psa. - Mój pies nie atakuje dziecka, jest łagodny i przyjaźnie nastawiony do ludzi - dodaje. - Natomiast ten mały piesek jest hałaśliwy, może stąd te ataki? 

- Jak nie atakuje! - oburza się pani Ewa. - Na wiosnę to mnie chapnął jak spacerowałam z córką i psem. To jest agresywny pies. Siedzi w kojcu cały dzień to potem jak ma luz to odreagowuje.

O powodach trudno mówić, łatwiej o faktach. - Po interwencji na ulicy Ukośnej teraz policjanci z III komisariatu prowadzą czynności zmierzające do ustalenia, czy doszło do czynu opisanego w artykule 77. Kodeksu wykroczeń - informuje dziś asp. Edyta Wilczyńska z Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku. Artykuł 77. kw: "Kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, podlega karze grzywny do 250 złotych albo karze nagany." 

Dziecku nic poważnego się nie stało, na pewno się przestraszyło, oba psy zapewne także. - To nie pierwszy raz się zdarzyło, że ten pies biega swobodnie po osiedlu - mówi pani Ewa. - Już wcześniej, trzykrotnie zaatakował córkę. Za każdym razem dzwoniłam do straży miejskiej, rozmawialiśmy też z sąsiadką. Za każdym razem przepraszała, obiecywała, że psa będzie pilnować. I nie pilnuje.

- Ten pies to dla mnie przyjaciel, a także i obrońca. Nie ma mowy żebym się go pozbyła - odpowiada właścicielka czarnego psa. - Natomiast zwróciłabym uwagę, że ta dziewczynka sama, bez opieki dorosłych spaceruje z psem. Może gdyby był z nią ktoś starszy to nie doszłoby do tak przykrej sytuacji. Naprawdę, nie uciekam od odpowiedzialności, dbam o to żeby mój pies nie wchodził w interakcje z tamtym psem, ale teraz to był przypadek.

"Policja prowadzi czynności", więc pewne sąsiedzi jeszcze się spotkają i będą mieli okazję porozmawiać o swoich psach. Tylko czy musi to być w obecności policji albo sądu? Może to nieporozumienie wymaga otwartej, sąsiedzkiej rozmowy i podjęcia prostych działań. Nie ma jednej reguły. Na razie pewne jest tylko, że po tym incydencie sąsiedzi myślą o sobie bardzo często. 

Zobacz również