Dawniej zakład nazywał się Fabryka Przyrządów i Uchwytów a w znaku firmowym dumnie prężył się nasz, białowieski żubr (a może bizon). To była duma Białegostoku - "stary" zakład mieścił się między ulicami Łąkową, Ryską, Towarową, Kraszewskiego. Dziś z tego zakładu stoi tylko dawny hotel pracowniczy - oblepiony styropianem - nie przypomina dawnego bloku. Cała reszta rozległego placu zmienia się dziś w osiedle mieszkaniowe, kolejny moloch z wysokimi i wielkimi blokami.
Nowy zakład Uchwyty budowały od lat 70. na ówczesnych peryferiach Białegostoku. Wówczas ulica nazywała się Szosa Północno-Obwodowa, dziś szczyci się generalnskim patronem - Władysławem Andersem. W historii zakładu czytamy dumne zdanie: "W 1988 r. Fabryka Przyrządów i Uchwytów w Białymstoku była największym na świecie producentem uchwytów tokarskich, zaś 70 proc. jej produkcji kierowana była na eksport do 54 państw." Czasy świetności minęły razem z upadkiem komunizmu w Polsce i świecie. Zawiódł największy ówczesny odbiorca wyrobów Uchwytów - Związek Sowiecki.
"Uchwyty" z czasem stały się fabryką "Bison-Bial". Bizon pozostał, ale marki na rynku już nie udało się uratować. Starsi pamiętają trudne czasy zmiany ustrojowej i związane z tym trudne dni "Bisona". Próby uwłaszczenia pracowniczego, później protesty załogi. Strajk, okupacja, spory sądowe, zmiany zarządu firmy, wreszcie zmiany właścicieli. Wszystko to sprawiło, że dawny wielki i liczny zakład produkcyjny stawał się coraz mniejszy i coraz mniej znaczący.
W końcu Bison sprzedał "stary" zakład przy Łąkowej, później "nowy" przy Andersa. Sama firma podzieliła się na mniejsze jednostki: Odlewnia Białystok, Hartownia, Bison-Chucks. Dziś "główna" siedziba firmy mieści się w Bielsku Podlaskim.
" /fot. H. Korzenny - Bia24/"/>
Zakład przy ulicy gen. Andersa nie miał szczęścia. Był miejscem ewakuacji starego zakładu, miejscem ostatniego "bisonowego" zatrudnienia dla wielu pracowników dawnego potentata produkcji uchwytów tokarskich. Dziś trudno precyzyjnie odtworzyć jak to się stało, że dawny "Bison" pozbył się swojego największego zakładu. Wiadomo, że sprzedawcą zakładu przy Andersa była Hartownia. Wiadomo też, że dziś właścicielem działki przy Andersa jest spółka akcyjna Maszbudex II (kapitał zakładowy 39 mln zł).
I to właśnie spółka Maszbudex II jest inwestorem rozbiórki dawnych hal fabrycznych i biurowca Bison-Bial. Spółka ma siedzibę w Warszawie, powstała w 2002 roku (wcześniej nazywała się Towarzystwo Inwestycyjne Solaris SA). Pierwszym prezesem Maszbudexu II był Jacek Lutomski, w 2010 roku zastąpił do Wojciech Jerzy Curlej. Obaj panowie byli lub są związani z Bisonem. Jacek Latomski był prezesem Bison-Bialu, związany z Wielkopolskim Towarzystwem Leasingowym (WTL za 4 mln zł kupiło 53 proc. akcji Bison-Bial w 2007). Z kolei Wojciech Jerzy Curlej jest obecnie prezesem spółki Bison Investment.
Bison-Bial formalnie nie ma już nic wspólnego z terenem przy Andersa, ale jak widać związki nieformalne ciągle istnieją. Kiedy jednak pytaliśmy rzecznika Bison-Bial o szczegóły dotyczące terenu dawnego zakładu - odpowiedź była jednoznaczna: zarząd firmy nie udziela w tej sprawie żadnych informacji. Trudno również uzyskać odpowiedź na pytanie, dlaczego nowy właściciel Maszbudex II burzy budynki przy Andersa. Spółka ma siedzibę w Warszawie, ale pod numerem telefonu firmy uzyskaliśmy tylko informację, że szefów spółki nie ma i nie wiadomo, kiedy będą. Czekamy na kontakt.
Tymczasem białostocka firma rozbiórkowa 4Bau kończy historię Bison-Bialu przy Andersa. Jeszcze przed zimą zniknęły hale fabryczne, przed zimą także przestała istnieć spora część biurowca. Można się spodziewać, że w następnych miesiącach również i stojąca jeszcze pozostałość przejdzie do historii od prezesa Adama Tyborowskiego dowiedzieliśmy się, że do końca wiosny tego roku budynek powinien zniknąć. Pozostanie jeszcze wywiezienie gruzu, bo cały dawny biurowiec Bison-Bial zamienia się przy pomocy potężnych kruszarek w "kupę gruzu". I tak kończy się w tym miejscu historia "największego na świecie producenta uchwytów tokarskich".