Sanepid: Białystok jest gotowy na koronawirusa

Liczba ofiar śmiertelnych przekroczyła już 300. Ale wszystko wskazuje na to, do Polski jeszcze nie dotarł. Co będzie, gdy dotrze? - Białostockie szpitale są na to przygotowane - zapewnia dr Iwona Sienkiewicz z wojewódzkiego sanepidu.

Źródło: pixabay.com

Źródło: pixabay.com

Koronawirusa boimy się coraz bardziej. Jedni nie przyjmują paczek z tak ostatnio popularnymi zakupami z Chin, inni robią zapasy maseczek chirurgicznych, z wiarą, że ochronią one ich przed zachorowaniem. Trudno się dziwić niepokojom, bo koronawirus zbiera coraz większe żniwo. Zmarło już ponad 300 osób. Zanotowano już ponad 15 tys. zachorowań. Wirus coraz bardziej rozprzestrzenia się poza Chiny. Na Filipinach zmarła już jedna osoba.  Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) w czwartek, 30 stycznia, ogłosiła alarm dla świata.

- Sytuacja jest stabilna - tak o województwie podlaskim mówi dr Iwona Sienkiewicz z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. - Na naszym terenie są trzy osoby pod naszym 14-dniowym nadzorem.

14-dniowym, bo taki jest okres wylęgania się wirusa. Pod obserwacją są osoby zdrowe, które miały kontakt pośredni z osobami wracającymi z Chin. Osobami prawdopodobnie zdrowymi. Dlatego białostoczanie są tylko w kontakcie z sanepidem i lekarzami. Mogą normalnie funkcjonować, chodzić do pracy.

- Ale są poinformowane, na co mają zwracać uwagę, na jakie objawy. W razie potrzeby mają natychmiast zgłaszać się do lekarza z informacją, ze miały kontakt z jakimiś konkretnymi chorobami - mówi dr Iwona Sienkiewicz. - Na dzień dzisiejszy one nie mają żadnych objawów. Są zdrowe.

Na co białostoczanie powinni zwracać uwagę? Koronawirus daje objawy jak wiele innych chorób, zwłaszcza tych grypopodobnych. Dlatego nie należy wpadać w panikę. Gorączka, kaszel, duszności, problemy z oddychaniem na pewno jednak powinny zaniepokoić te osoby, które w ciągu ostatnich 14 dni były w Chinach lub miały kontakt z osobą, która tam przebywała. Wtedy bezzwłocznie należy powiadomić sanepid. I udać się do szpitala, w którym działa oddział zakaźny.

Czy wirus do nas dotrze? Minister zdrowia nie ma wątpliwości. I mówi o tym w wywiadach bez ogródek: prędzej czy później wirus dotrze i do nas.

Dr Iwony Sienkiewicz to nie dziwi.

- W dzisiejszych czasach z jednego krańca świata na drugi poruszamy się bardzo szybko. Jest to więc bardzo prawdopodobne, że wirus dotrze i do nas - przyznaje.

Ale zapewnia, że białostockie szpitale są na to przygotowane.

- Mamy określone procedury postępowania w takich przypadkach. Kwestia tylko, ile takich przypadków będzie. Mam jednak nadzieję, że żadnego - przyznaje. - Bo nie ma dziś jeszcze leczenia przyczynowego. Jest tylko objawowe - dodaje.

I rozwiewa wątpliwości, jakie ma wielu mieszkańców miasta: - Maseczki jednorazowe na pewno w pełni nie zabezpieczą przed wirusem. Na pewno jednak nie zaszkodzą. Ale lepiej przestrzegać podstawowych zasad higieny: często myjmy ręce i nie wychodźmy z domu, jeśli jesteśmy chorzy - radzi specjalistka z sanepidu.

A co z paczkami z zakupami, które zamówiliśmy z Chin przez internet? Odbierać? Nie odbierać?

- Na chwilę obecną nie jest potwierdzona możliwość zarażenia przez przedmioty. Jest potwierdzona tylko transmisja z człowieka na człowieka - mówi.

Zobacz również