Rozmowa. Nie bójmy się pomagać seniorom. To grupa społeczna, dla której wdzięczność nie jest cnotą zapomnianą

Czas pandemii dla nikogo nie jest łatwy, ale też trzeba zgodzić się z tym, że sytuacja osób starszych jest szczególnie trudna. Po przejściu na emeryturę trochę inaczej planuje się czas wolny, trzeba na nowo uczyć się codzienności. A tu dotyka nas sytuacja pandemii, na którą nikt nie był przygotowany - mówi dr hab. Małgorzata Halicka, prof. UwB z Wydziału Nauk o Edukacji, która w trakcie pandemii przeprowadziła badania w Domu Pomocy Społecznej w Białymstoku.

fot. K. Dziedzik, UwB

fot. K. Dziedzik, UwB

Mija rok od pierwszego przypadku koronawirusa w Polsce. Pandemia jest dla nas wszystkich bardzo trudnym czasem, musimy żyć z wieloma ograniczeniami. Można jednak odnieść wrażenie, że najbardziej poszkodowaną grupą społeczną są seniorzy. Jak wpływa na nich lockdown?

Dr hab. Małgorzata Halicka, prof. UwB, kierownik Zakładu Socjologii Edukacji i Gerontologii Społecznej: Przeżywanie codzienności przez seniorów wygląda różnie, wiele oczywiście zależy od człowieka. Czas pandemii dla nikogo nie jest łatwy, ale też trzeba zgodzić się z tym, że sytuacja osób starszych jest szczególnie trudna. Po przejściu na emeryturę trochę inaczej planuje się czas wolny, trzeba na nowo uczyć się codzienności. A tu dotyka nas sytuacja pandemii, na którą nikt nie był przygotowany. W dodatku seniorzy stanowią grupę, dla której koronawirus jest najgroźniejszy. Z punktu widzenia starzejącego się człowieka ryzyko śmiertelnej choroby, narażenie na utratę zdrowia, a może i życia, jest ze wszech miar bardziej przeżywane i odczuwane.

A wyobraźmy sobie jeszcze osoby starsze - niepełnosprawne, które nie mogą liczyć na pomoc rodziny, czy osób z zewnątrz. Są przecież różne sytuacje. Niedawno w telewizji pokazywany był przykład samotnej kobiety mieszkającej w niewielkiej miejscowości w województwie lubelskim. Tylko dzięki czujności sąsiada, który nie widział tej pani przez kilka dni, nie doszło do tragedii. Kobieta przebywa w domu sama, była zziębnięta. Panował taki chłód, że nawet woda w kranie była zamarznięta. Prawdopodobnie kobieta zmarłaby, gdyby nie czujność sąsiada. To oczywiście sytuacja skrajna, ale takie też się zdarzają.

Wielu seniorów, na szczęście, ma wsparcie rodziny. Są dzieci, kochające wnuki. Jednak te normalne rodzinne relacje też musiały zostać przerwane przez lockdown. To dla osób starszych bolesne przeżycie?

Oczywiście. Jeżeli te relacje rodzinne są poukładane, życzliwe to pandemia jest tu niesłychanie trudnym i bolesnym doświadczeniem. Przecież dziadkowie tak łakną spotkań z wnukami i odwrotnie. Jeśli osoby starsze są zaznajomione z internetem czy telefonem komórkowym, to mogą spotkać się z najbliższymi za pośrednictwem np. mediów społecznościowych. To oczywiście jest jakieś rozwiązanie, natomiast trudno to nazwać normalnymi relacjami. Pamiętajmy też, że nie wszyscy seniorzy mają dostęp do nowoczesnych urządzeń i potrafią nimi operować. Proszę wziąć pod uwagę to, że nawet dzieci w szkole podstawowej są bieglejsze w obsłudze telefonu, czy komputera od swoich babć i dziadków. Ja osobiście bardzo wiele nauczyłam się od swojego wnuczka. Najtrudniejsza sytuacja, tak przypuszczam, jest w środowiskach wiejskich i w mniejszych miejscowościach.

Czy przymusowa izolacja mogła mocno odbić się na zdrowiu psychicznym osób starszych?

Sytuacja pandemiczna bardzo negatywnie wpływa na zdrowie psychiczne nas wszystkich, pogłębia stany depresyjne i lękowe. Osoby starsze są szczególną grupą ryzyka, podatną na zranienie. Starzejąc się, doświadczamy uszczerbku na zdrowiu fizycznym i psychicznym. W wymiarze psychicznym - wraz z progresją wieku - zachodzą pewne zmiany. Może się potęgować pewna nadwrażliwość, przejawiająca się np. w płaczliwości. Chcę jednak podkreślić, że przebieg procesu starzenia się i organizowanie codzienności w warunkach pandemii jest zróżnicowany. Inaczej wygląda codzienność w placówkach opiekuńczych, inaczej u osób starszych, które mają rodziny i te relacje są cały czas żywe, a jeszcze inaczej w przypadku osób samotnych. Wracając do placówek opiekuńczych, tutaj ryzyko zarażenia, o czym doskonale wszyscy wiemy, było większe niż w środowisku lokalnym, czy w środowisku rodzinnym, choćby ze względu na liczbę mieszkańców i mały dystans społeczny. Tempo rozprzestrzeniania się wirusa było zawrotne.

Nam, mimo pandemii, udało się przeprowadzić badania w Domu Pomocy Społecznej w Białymstoku. Pytaliśmy o wiedzę mieszkańców na temat koronawirusa, interesowały nas także przeżywane emocje związane z pandemią oraz relacje podopiecznych między sobą i z pracownikami placówki. Uzyskaliśmy bardzo ciekawe wyniki. W opinii badanych osób starszych - podopiecznych DPS-u - na początku pandemii towarzyszył im lęk, troska o zdrowie, o rodzinę, o życie. Niektóre osoby do wielu spraw podchodziły z agresją, stawały się wybuchowe. Pamiętajmy, że placówki były zamknięte, nie można było nawet wyjść do ogrodu, a na stosunkowo niewielkiej powierzchni przebywało sporo osób.

Czy to się później zmieniło?

Badani podopieczni zaczęli oswajać sytuację pandemii. Mieli wiedzę co trzeba robić, jak się zachować, by minimalizować ryzyko zakażenia. Na nowo trzeba było nauczyć się codzienności. To oswajanie się z epidemią dotyczy chyba nas wszystkich, nie tylko seniorów.

Ale są też seniorzy, którzy nie przejmują się epidemią. Mówią: wojna i komuna mnie nie zabiły, to i koronawirus nie pokona.

Zdarzają się takie postawy i mogę powiedzieć, na podstawie badań, że mężczyźni częściej niż kobiety mają stosunek lekceważący do pandemii, w sposób nieufny podchodzą do wszelkiego rodzaju zakazów i obostrzeń. Myślę, że ta lekceważąca postawa może mieć związek z wypieraniem tej trudnej sytuacji. Zwróćmy raz jeszcze uwagę na bardzo niekorzystne zjawisko, które obserwujemy szczególnie u osób starszych, a mianowicie poczucie osamotnienia. Sytuacja pandemii wymusza izolację, brak kontaktów zewnętrznych, utrudnione są relacje z rodziną. To tylko pogłębia uczucie osamotnienia. Nie wszyscy potrafią dobrze sobie z tym radzić.

Nadzieją na powrót do normalności są szczepionki przeciwko COVID-19. Wielu seniorów już się zaszczepiło albo zapisało na szczepienie. I wydaje się, że są bardziej przekonani do szczepionek, niż ludzie młodzi.

Z jednej strony na pewno tak, bo seniorzy to bardziej karna grupa społeczna, niż młodsze roczniki. Jeśli słyszą komunikaty związane z koronawirusem w mediach czy w kościele, to często przyjmują je z pokorą, mówiąc, że tak trzeba. Aczkolwiek nie można tego uogólniać.

Jak możemy pomóc seniorom przetrwać ten trudny czas w pandemii? Krótka wizyta, telefon, pomoc w zakupach?

Apeluję o to, co absolutnie nie jest niczym odkrywczym: miejmy odwagę i wrażliwość pomagać, otworzyć się na każdą osobę potrzebującą. Gdy patrzę na świat przez pryzmat pandemii, to widzę, że wydarzyło się dużo złego. Jest coraz więcej obojętności, braku reakcji. Oczywiście jest całe mnóstwo młodych ludzi zaangażowanych, wrażliwych, gotowych nieść pomoc, ale tutaj chodzi o to, żeby dzielić to dobro i umieć zachęcać innych do dzielenia się dobrem. W przypadku seniorów liczą się czasem nawet małe gesty. Wystarczy telefon do babci i dziadka z pytaniem, jak się czują. I takie nieformalne wsparcie powinniśmy rozwijać - to nie ulega wątpliwości. Jednak z drugiej strony nie możemy wyręczać państwa z rozwiązań systemowych, które powinny być - w sposób bardziej przemyślany - realizowane z myślą o seniorach. Weźmy pod uwagę choćby taką sytuację, o której niedawno było bardzo głośno. Seniora, który chce się zaszczepić, wysyła się na szczepienie 700 km kilometrów od domu. To nie jest sytuacja normalna. Nie bójmy się pomagać w tym trudnym czasie pandemii. Seniorzy są tą wyjątkową grupą społeczną, dla której wdzięczność nie jest cnotą zapomnianą.

Zobacz również