ROZMOWA. Emocje po Juwenaliach

Za zorganizowaniem kilkudniowej imprezy studenckiej stał cały sztab studentów i wolontariuszy. Mateusz Adaszczyk, główny koordynator Dni Kultury Studenckiej Juwenalia 2017 podsumowuje wydarzenie.

/Juwenalia 2017/

/Juwenalia 2017/

Monika Klimowicz, dziennikarz: Na imprezie, w ciągu trzech dni koncertowych, bawiło się w sumie ponad 60 tys. osób. Kiedy one skończyły się dla organizatorów?

Mateusz Adaszczyk, Juwenalia: - Dla nas Juwenalia na placu zakończyły się dopiero 1 czerwca, kiedy wyjechały od nas ostatnie tiry z ogłoszeniami. Wtedy dopiero była wielka ulga, że część jest już za nami. Teraz pozostały jeszcze kwestie rozliczenia całego projektu, także teraz jest jeszcze za wcześnie na stwierdzenie, że festiwal się już skończył.

Podczas trwania imprezy na szczęścicie nie było poważniejszych, groźnych incydentów.

- Ochrona robiła co w jej mocy, żeby do żadnych takich incydentów nie dochodziło. Faktem jest, że dużo osób próbowało dostać się na teren imprezy przez płot.

Na imprezowiczów, oprócz koncertów czekało też wiele atrakcji, m.in. wesołe miasteczko, bungee, strefa muzyki klubowej, balon którym można było za darmo się wznieść nad miasto. Ale to tylko część tego wielkiego przedsięwzięcia.

- To prawda. Było też wiele imprez towarzyszących: JuweGames, Doba sportu, Turniej eSportowy, Parada Studentów, Kino letnie, spektakl "Niepokoje. Niepewności", Gra Miejska oraz Miss Studentek.

Czy sami organizatorzy są zadowoleni z przebiegu festiwalu? Wszytko się udało?

- Projekt jest ogromny i jest wiele kwestii które same w sobie nie są proste. Odpowiednie rozstawienie całego placu Juwenaliowego tak, aby w ciągu dnia Uczelnia mogła funkcjonować bezpiecznie. Jednak bez pomocy ze strony władz miasta, impreza nie odbyłaby się. Należy tu podziękować wszystkim, na czele z urzędem miasta - Prezydentem oraz Marszałkiem Województwa Podlaskiego. A czy wszystko się udało - niech sami studenci ocenią.

Rozmawiała Monika Klimowicz

Zobacz również