To było zaraz po wkroczeniu wojsk niemieckich do Białegostoku - 27 czerwca 1941 roku. Żołnierze niemieccy spędzili do Wielkiej Synagogi od ok. 600-700 do tysiąca Żydów, uwięzili ich w środku i podłożyli ogień. Z pożaru ocalało kilkanaście osób, przede wszystkim dzięki bohaterskiemu czynowi dozorcy Józefa Bartoszko, który tworzył jedno z okien, przez które zdołało się wydostać kilkunastu Żydów.
Jeszcze tego samego dnia Niemcy podpalili dzielnicę żydowską w mieście. Zginęło tam ok. tysiąca osób.
Wielka Synagoga, to była największą i najokazalszą bożnica w mieście. Zbudowano ją w centrum miasta w latach 1909-1913. Dziś o jej istnieniu i tragedii Żydów przypomina pomnik w kształcie kopuły wieńczącej bożnicę.
- To ważna data w historii naszego miasta. Symbolizuje początek końca pewnego okresu w życiu Białegostoku, w funkcjonowaniu tego miasta, gdy jego znaczną część tworzyła społeczność żydowska - mówił podczas składania kwiatów przed pomnikiem zastępca prezydenta Białegostoku Rafał Rudnicki.
W czasie tegorocznych uroczystości odsłonięto rzeźbę Żyda, który siedzi na drewnianej ławce na skwerze przy pomniku. To instalacja artystyczna, której inspiracją jest przedwojenne zdjęcie.
Przed wojną w Białymstoku było około 50 tys. Żydów. Z holocaustu ocalało zaledwie kilkaset osób.