To Lisy Białystok. Pierwsza w mieście drużyna bejsbolowa. - Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu - opowiada Paweł Mieńko, jeden z założycieli drużyny, a także pomysłodawca nazwy i twórca logo Lisów. - Białystok kojarzy się z żubrem, postanowiłem troszkę od tego odejść. Chciałem abyśmy pozostali w temacie zwierząt z puszczy, stąd wybór padł na lisa. Jednocześnie chcieliśmy zachować polskobrzmiącą nazwę.
Paweł od lat interesuje się bejsbolem, z uwagą śledzi w telewizji zmagania amerykańskiej ligi MLB, w taki też sposób nauczył się zasad gry. Kilka miesięcy temu założył grupę na Facebooku, szybko skontaktował się z nim Kamil Zwoliński - kolejny pasjonat tego sportu. Kamil pierwszą styczność z bejsbolem miał już w dzieciństwie, kiedy odwiedzał dziadków w okolicy Ostrowca Świętokrzyskiego. Wszystkie dzieciaki grały tam na podwórku w bejsbol. Panowie szybko złapali wspólny kontakt i postanowili zacząć działać.
- Skontaktował się z nami Robert Hoffman, który koordynuje kluby pierwszej ligi bejsbolu w Polsce. Zaproponował nam założenie drużyny, zadeklarował pomoc. W ten sposób dostaliśmy bardzo ważne wsparcie sprzętowe: kije, piłki; wszystko, co potrzebne do gry - opowiada Kamil.
Z takim zapleczem Paweł i Kamil rozpoczęli rekrutację do drużyny. Zaczęli w gronie swoich znajomych, udało się zebrać ekipę na pierwszy trening. Kamil zapisał się na kurs trenerski, dzięki czemu poznał podstawy techniki gry. Przed pierwszym treningiem zdążyli odwiedzić też Lublin, gdzie miejscowi Ravensi pokazali im, jak wygląda organizacja w klubie, który funkcjonuje już od jakiegoś czasu.
Treningi Lisów odbywają się w parku przy al. Jana Pawła II (za restauracją KFC). - Staramy się trenować co niedzielę od 16:00 do 18:00, jeśli są zmiany w terminach, informujemy o tym na bieżąco na Facebooku Lisy Białystok. Bejsbol to sport dla wszystkich, nie potrzeba mieć super kondycji, sportowej sylwetki. Trenować można w każdym wieku. Każdy, kto zechce spróbować swoich sił, może liczyć na nasze wsparcie. Do tej pory każdy, kto przyszedł na trening, wracał po raz kolejny - wspomina Kamil.
- Problemem jest miejsce. Trenujemy w parku, a wiadomo, że tutaj spacerują ludzie. Musimy bardzo uważać i przerywać grę, kiedy ktoś przechodzi w pobliżu. Ludzie reagują na nas pozytywnie, zatrzymują się i interesują tym, co robimy - mówi Paweł. - Ale docelowo szukamy boiska. Może być nawet piłkarskie. Mamy nadzieję, że uda nam się z kimś porozumieć, żeby zmienić miejsce treningów.
- W najbliższym czasie chcemy zająć się sprawami formalnymi, założyć oficjalnie klub, żeby móc zacząć rozmawiać z potencjalnymi partnerami. Kwestia ewentualnego przystąpienia do ligi to sprawa na przyszłość, na ten moment dążymy do znalezienia boiska i zachęcenia do treningów większej liczby osób. Co będzie potem, czas pokaże - kończy Kamil.
" drużyny? /fot. H. Korzenny/"/>
Amerykańskie sporty stają się w Polsce coraz popularniejsze. Najlepszym tego dowodem jest sukces Lowlandersów, którzy zaczynali kilka lat temu w tym samym parku co Lisy, z tym że na drugim jego końcu, w okolicy klubu Krąg. Paweł i Kamil nie ukrywają, że sukces Lowlandersów jest dla nich motorem napędowym i pozwala wierzyć, że w Białymstoku jest miejsce dla jeszcze jednej "amerykańskiej" drużyny. Pozostaje trzymać kciuki, aby Lisom nie zabrakło determinacji, a być może za jakiś czas Białystok doczeka się ligowego reprezentanta w kolejnej dyscyplinie sportowej.