Rękawice ochronne? Czy lepiej po prostu umyć ręce?

Kiedy i jak nosić rękawice ochronne? Czy chronią one nas przed koronawirusem w takim stopniu, jak tego oczekujemy? Wątpliwości wyjaśnia Przemysław Sajewski, białostocki farmaceuta.

Źródło: pixabay.com

Źródło: pixabay.com

W sklepach proponują nam na czas zakupów proste rękawice z folii. Wiele osób kupuje te grubsze, gumowe. Mamy nadzieję, że uchronią nas przed zarażeniem się koronawirusem. Każdy z nas - mniej czy bardziej boi się tego zakażenia. Robimy więc wszystko, by do tego nie dopuścić.

Najlepiej oczywiście nie wychodzić z domu. Ale kto w takim razie zrobi zakupy? Nie wszyscy też mają możliwość pracy zdalnej, z domu. Czasem do tej pracy trzeba jechać autobusem komunikacji miejskiej. A potem - jak choćby ekspedientki w sklepie - non-stop pracować z ludźmi. Z ludźmi wciąż nowymi, zmieniającymi się co chwilę.

Rękawiczki ochronne - to wydaje się rozwiązanie. Czy jednak naprawdę spełniają one swoją funkcję ochronną?

- Oczywiście, że tak - mówi Przemysław Sajewski, farmaceuta. Ma jednak kilka "ale"...

- Muszą to być rękawice z odpowiednią normą ochrony przed czynnikami chemicznymi i biologicznymi. A takich nie macie. Jedna rękawica zgodna z normą ISO - EN 374 kosztuje od 20 zł wzwyż. Podkreślam - jedna - mówi.

Opowiada też, że rękawice powinny być używane w odpowiedni sposób. Odpowiednio nakładane, odpowiednio zdejmowane.

Czy noszenie rękawic przez pracowników poczty, sklepów, aptek, banków etc. ma sens?

- Oczywiście, że tak, pod warunkiem, że rękawice są zmieniane po każdym kontakcie z drugą osobą lub rzeczą: towar, pieniądze itp., albo dokładnie dezynfekowane - mówi farmaceuta.

I przypomina, że dłonie w rękawicach potwornie się pocą. - A zgadnijcie, kto lubi wilgoć?

Oczywiście wirus uwielbia wilgoć, za to ginie na suchej podłodze, ot taka ciekawostka.

Przypomina też, że sporo osób jest też uczulonych na materiały, z których wykonano rękawice, co prowadzi do powstawania na dłoniach ran. - Rany te nie są na szczęście wrotami inwazji dla wirusa, ale uszkodzona skóra, spocona dłoń i na tym kompres z rękawiczki... Bakterie już przebierają nogami - mówi. - Czyli nie dość, że jest (oczywiście wciąż niewielkie/nikłe/statystycznie ciut powyżej zera) ryzyko zarażenia wirusem, to jeszcze do kolekcji dokładka w postaci zakażenia bakteryjnego... Ja osobiście nie chciałbym być w tej sytuacji na miejscu układu odpornościowego.

Według niego rękawice dają złudne poczucie bezpieczeństwa, do tego zapomina się o prostych zasadach bezpieczeństwa.

- Ludzka skóra to najmocniejsza bariera ochronna, jaką posiadamy i nie musimy jej zastępować czym innym. Lepszym rozwiązaniem jest dokładne mycie rąk, możliwie po każdym kontakcie z osobą, pieniędzmi, rzeczą, którą ktoś innym miał w dłoni. Plus dezynfekcja - mówi.

Ale oczywiście, widzi też potrzebę nakładania rękawiczek. Ale trzeba to robić zgodnie z zasadami.

- Jeśli jedziesz autobusem i nie chcesz dotykać poręczy, to zakładaj rękawice, a po wyjściu z pojazdu, zdejmij je - nie dotykając zewnętrznej warstwy, i umieść w koszu oznaczonym odpowiednim kolorem. Tylko pamiętajcie, aby miało to sens - jeden kontakt, jedna para.

Zobacz również