Sebastian Wicher w 2015 roku publicznie skrytykował działania władz miasta w sprawie ochrony zabytków. W liście do kilku białostockich radnych Wicher pisał, że zastępca prezydenta Rafał Rudnicki miał wpływać na zmiany w dokumentach tak, aby były one korzystne dla dewelopera zainteresowanego jedną z kamienic przy ul. Lipowej w Białymstoku. Zastępca prezydenta Rafał Rudnicki poczuł się tą dotknięty, uznał, że naruszone został jego dobra osobiste i z zażądał od Wichra przeprosin. Sąd pierwszej instancji uznał te żądania za bezzasadne.
- W liście były słowa krytyki, ale nie był to list otwarty, lecz skierowany do konkretnych osób - mówiła sędzia Joanna Toczydłowska w uzasadnieniu wyroku w sądzie pierwszej instancji. Poza tym uznał, że osoba publiczna, polityk, jakim jest Rafał Rudnicki, z taką krytyką musi się liczyć. - Nie było tam żadnych sformułowań, zarzutów, które mogłyby obrażać powoda, czy godzić w jego dobre imię. Była tam faktycznie zawarta pewna krytyka, ale sąd miał na względzie fakt, jaką funkcję pełnił powód - jest osobą publiczną" - mówiła sędzia Toczydłowska.
Dziś Sąd Apelacyjny przedstawił całkowicie odmienną interpretację tych samych faktów. W opinii sądu apelacyjnego Sebastian Wicher nie miał żadnych dowodów na to, że Rudnicki wpływał na decyzję urzędników - mówiła w uzasadnieniu rozstrzygnięcia sędzia Magdalena Pankowiec. Tym samym urzędnik naruszył dobra osobiste zastępcy prezydenta. Według sądu, nie mieściło się to również w granicach wolności słowa.
Wicher ma przeprosić Rudnickiego, ale - zgodnie z decyzją sądu - nie musi tego czynić publicznie. Sąd zobowiązał go do przesłania Rafałowi Rudnickiemu i grupie kilku białostockich radnych listu (pisma), w którym oświadcza, że przeprasza wiceprezydenta za naruszenie jego dobrego imienia poprzez posądzenie go o wywieranie nacisków na miejskiego konserwatora zabytków w sprawie dotyczącej budynku przy ul. Lipowej 41 w Białymstoku.
Orzeczenie w tej sprawie jest prawomocne. Po ogłoszeniu rozstrzygnięcia Sebastian Wicher zapowiedział, że na razie nie będzie się stosować do postanowienia sądu. Chce wystąpić o pisemne uzasadnienie wyroku i nie wyklucza kasacji do Sądu Najwyższego.
To drugi sądowy pojedynek Wichra i Rudnickego. W pierwszym Wicher domagał się od Prezydenta Białegostoku przywrócenia do pracy (urzędnik po nagłośnieniu sprawy rzekomych nacisków Rudnickiego został zwolniony z pracy). W tej sprawie zapadł już prawomocny wyrok. Sąd uznał, że zwolnienie było bezprawne i nakazał przywrócenie urzędnika do pracy.
Wiesława Kruczkowska, sędzia Sądu Okręgowego w Białymstoku, uzasadniając orzeczenie mówiła, że zachowanie urzędnika, który zainteresował radnych tą sprawą, było racjonalne i "w żaden sposób nie godziło to w pracodawcę". - Sąd przyjął, że powód nie miał wpływu na upublicznienie tego wystąpienia, jak również, że powód kierował się wyłącznie interesem społecznym - stwierdziła sędzia Kruczkowska.