Radny miał przeprosić radną. A rozlicza

"Zawinęła się" - tak radny sejmiku powiedział o radnej, zarzucając jej, że nie zalogowała się na całą sesję, tylko na konkretne głosowanie. Gdy to okazało się nieprawdą, radny przeprosił. Ale jednocześnie zadał pytania dotyczące powiązań radnej i jej męża z fanpejdżem, na którym - według niego - "regularnie kolportowane są fake newsy, (...) oczerniające i szkalujące dobre imię województwa podlaskiego".

Źródło: Facebook.com (profil: Sebastian Łukaszewicz Polityk)

Źródło: Facebook.com (profil: Sebastian Łukaszewicz Polityk)

Wszystko zaczęło się miesiąc temu, podczas przedostatniej - pierwszej zdalnej - sesji Sejmiku Samorządowego Województwa Podlaskiego. Radny Sebastian Łukaszewicz (Solidarna Polska) zarzucił wtedy Annie Augustyn (KO), że na sesję - aby dostać dietę - loguje się "na raty".

- Pojawiła się godz. 14, o 14.31 zagłosowała w jednym głosowaniu bądź w dwóch maksymalnie i się zawinęła. Może pani radna w tym czasie była zajęta chociażby prowadzeniem naszego lokalnego "soku z buraka" ["sok z buraka" to fanpejdż na Facebooku, którego twórcy posługując się satyrą komentują - przede wszystkim polityczną - rzeczywistość] w Białymstoku, który szkaluje, na co dzień jest taką tubą propagandową włodarzy Białegostoku - mówił podczas sesji 29 marca Sebastian Łukaszewicz.

Tymczasem na wspomnianej sesji Anna Augustyn w ogóle nie pojawiła się, a o swojej nieobecności uprzedzała już dwa tygodnie wcześniej. Część radnych zażądała wtedy, by Sebastian Łukaszewicz przeprosił Annę Augustyn. Upomniała się o to później również sama pomówiona.

Radny Sebastian Łukaszewicz podczas wczorajszej sesji przyznał się do błędu i radną przeprosił. Ale zaraz po przeprosinach zażądał wyjaśnień w zupełnie innym temacie.

- Ludzką rzeczą jest się mylić, najważniejsze jest to by potrafić szczerze przyznać się do błędu. I właśnie tej szczerości brakuje mi ze strony pani radnej. Od pani radnej Anny Augustyn publicznie domagam się wyjaśnień w bulwersującej sprawie, która wpływa na życie społeczne i polityczne w naszym regionie - powiedział od razu po przeprosinach.

O co chodzi? O fanpejdż w mediach społecznościowych: Spotted Białystok.

Radny Sebastian Łukaszewicz przekonuje, że i fanpejdż, i powiązaną z nim stronę internetową prowadzi mąż Anny Augustyn.

- Na stronie tej regularnie kolportowane są fake newsy, w mojej opinii oczerniające i szkalujące dobre imię województwa podlaskiego i jego władz. Informacje pojawiające się na tej stronie udostępniane są często przez posłów, radnych i polityków Koalicji Obywatelskiej w Białymstoku. Służy również ona do wzbudzania w społeczeństwie niepokoju, m.in. poprzez udostępnianie niepotwierdzonych informacji dotyczących pandemii koronawirusa. Działania te są szczególnie niebezpieczne ze względu na to, że stronę tę obserwuje na Facebooku ponad 170.000 osób - mówił na sesji, a później pisał w przesłanym do nas piśmie, Sebastian Łukaszewicz.

Sprawdził, że w listopadzie 2020 r. abonent domeny został zmieniony na osobę prywatną, której dane już nie są jawne.

Dlatego zapytał Annę Augustyn, czy jej mąż nadal powiązany jest ze Spotted Białystok. Czy to ona jest nowym abonentem strony? I czy moralne jest, że "mąż radnej Sejmiku Województwa Podlaskiego prowadzi portal, bezpardonowo i niezgodnie z prawdą atakujący m.in. Marszałka Województwa Podlaskiego za pomocą fake newsów"? No i wreszcie - czy Anna Augustyn również pisze posty na tym portalu?

Anna Augustyn sytuacji komentować nie chce. Powiedziała nam jedynie, że "podejmie odpowiednie kroki". Postanowiliśmy skontaktować się również z Sebastianem Łukaszewiczem, niestety jego telefon nie odpowiada.

Do tablicy został wywołany również radny sejmiku Karol Pilecki. Radny Łukaszewicz pisze, że jako przewodniczący klubu KO w sejmiku powinien wobec Anny Augustyn wyciągnąć "odpowiednie konsekwencje".

- Nie prześwietlam ludzi na temat ich pracy zawodowej. A Annę Augustyn znam jako szanowanego pracownika naukowego i ekspertkę w tematach rozwoju samorządów. Nie interesuje mnie, czym zajmuje się jej mąż lub co robią prywatnie - mówi Karol Pilecki. - Ale nie widziałbym problemu nawet, jeśliby na te wszystkie pytania odpowiedź była twierdząca. Jeśli faktycznie ktoś kogoś szkaluje, ktoś pisze nieprawdę, to osoba poszkodowana może - a nawet powinna - dochodzić swoich racji w sądzie. Jeżeli tych racji nie dochodzi, to takie twierdzenia mają dalej znamiona pomówień, jest to czyste teoretyzowanie i dalsze szkalowanie osoby, a radny Łukaszewicz już raz Annę Augustyn przepraszał za to, że wprowadził opinię publiczną w błąd w zakresie jej działalności w Sejmiku.

Ale to nie wszystko. Bo Sebastian Łukaszewicz pyta również o związki Spotted z Urzędem Miasta w Białymstoku i prezydentem Tadeuszem Truskolaskim. Chce wiedzieć, czy: urząd współpracuje z portalem, czy miał na to wpływ fakt, że i Anna Augustyn, i Tadeusz Truskolaski w wyborach startowali z list KO i w końcu czy firma męża radnej dostawała zlecenia z UM? Zadzwoniliśmy do Tadeusza Truskolaskiego, prezydenta miasta. I ponieważ pytań jest sporo, to poprosił o przesłanie ich na piśmie. Do tematu wrócimy, jak tylko otrzymamy odpowiedź.

Zobacz również