Otwarcie toalety zapowiadał już w październiku ubiegłego roku zastępca prezydenta Białegostoku Rafał Rudnicki. Pisał na Twitterze i Facebooku: „Takie obiekty też są potrzebne w naszym mieście… To, co powstało wśród drzew przy ul. Legionowej, tuż przy pałacowych ogrodach to nowy szalet miejski. Zbudowany kosztem ponad 400 tys. zł (z tego 120 tys. zł to przyłącza), będzie jeszcze w październiku służył nie tylko odwiedzającym nasze miasto turystom”.
Kwota, jaką wydał samorząd miasta na budowę toalety, zszokowała nie tylko przeciwników prezydenta miasta. W komentarzach zamieszczonych w mediach społecznościowych podkreślano, że za 430 tys. zł można w Białymstoku kupić mieszkanie, że to niepotrzebna rozrzutność, przy jednoczesnym publicznym narzekaniu prezydenta miasta Tadeusza Truskolaskiego na degradację samorządu i mizerię finansową.
Wkrótce okazało się, że nie tylko cena szokuje. Nadzór budowlany odmówił dopuszczenia do użytkowania toalety i wskazał usterki i niedociągnięcia w budowie obiektu. Władze miasta obarczyły odpowiedzialnością za ten problem wykonawcę inwestycji – konsorcjum firm Hydros Plus Tomasz Kulesza z Białegostoku i Hamster Polska sp. z. o. o. z Rybnika. Od jesieni ubiegłego roku do dziś, czyli 2 kwietnia 2023 roku nie udało się firmie poprawić opisanych usterek i uzyskać zgody na użytkowanie. Władze miasta poinformowały, że wykonawca musi płacić inwestorowi kary umowne za przedłużający się czas budowy.
Toaleta publiczna przy ul. Legionowej w sąsiedztwie białostockiej katedry i pałacu ciągle jest zagrodzona i nieczynna. Mieszkańcy miasta i goście nie mogą z niej korzystać i teraz już nie wiadomo, kiedy toaleta będzie oddana do użytku. Zamieszczona wczoraj, 1 kwietnia nasza informacja o otwarciu i udostępnieniu do użytkowania była primaaprilisowym żartem. Choć tak naprawdę wolelibyśmy by skończyła się już historia tej najdroższej w mieście toalety publicznej.