Polityczna pułapka na sejmikowe miliony 

W poprzednich dwóch turach w ogóle nie występowali o wsparcie, a teraz zgłaszają pięć projektów inwestycji, które chcieliby zrealizować, ale brakuje im kasy. Co się stało, że Urząd Miejski w Białymstoku występuje do sejmiku województwa o wsparcie finansowe w ramach Funduszu Wsparcia Gmin i Powiatów. Czy chodzi tylko o obietnicę pomocy w załatwieniu wsparcia przez miejskiego radnego PiS, czy może władzom miasta najbardziej zależy na tym, by pomocy nie dostać a później wyrzekać, że to była „sprawa polityczna”?

Konferencja prasowa zastępców prezydenta Białegostoku [fot. Bia24]

Konferencja prasowa zastępców prezydenta Białegostoku [fot. Bia24]

Fundusz Wsparcia Gmin i Powiatów to nic innego jak pieniądze zarezerwowane w wydatkach budżetu województwa z przeznaczeniem na dofinansowanie przedsięwzięć zgłoszonych przez gminy i powiaty. Istnieje od dwóch lat i od dwóch lat dofinansowanie uzyskało kilkadziesiąt przedsięwzięć zgłoszonych przez gminy i powiaty województwa podlaskiego. Wśród nich rozbudowy wielu dróg, remonty budynków użyteczności publicznej, dokończenie wymiany oświetlenia, opracowanie dokumentacji projektowej. W sumie w poprzednich dwóch latach sejmik oddał ze swojego budżetu prawie 50 mln zł.  W bieżącym roku na wsparcie jest 25 milionów złotych. 

Władze Białegostoku w poprzednich dwóch rozdaniach nie zgłosiły żadnego projektu do wsparcia. Zapytany dziś dlaczego nie było wniosków w poprzednich latach zastępca prezydenta miasta Przemysław Tuchliński odpowiada: – Jeżeli to wszystko jest na zasadzie uznaniowej: temu dam, temu nie dam i tylko na zasadzie kwestii politycznych no to uczestniczyć w biegu, w którym już na starcie wiadomo, kto wygra… to chyba jest to trochę bez sensu. 

A jednak w trzecim rozdaniu, mimo że „jest to trochę bez sensu” władze Białegostoku zgłosiły aż pięć projektów, na które chciałyby dostać wsparcie z budżetu samorządu województwa. Białystok prosi o wsparcie w postaci w sumie ponad 3,3 mln zł. Inwestycje następujące:

– 1 milion złotych na dofinansowanie budowy ulicy oznaczonej symbolem 1KD-L na osiedlu Bagnówka – to ta sama inwestycja, na którą Białystok dostał już dofinansowanie z Polskiego Ładu w kwocie ponad 38,3 mln zł (wkład własny samorządu wynosiły 2 mln zł);
– pół miliona złotych na pomoc w budowie tężni solankowej na Wygodzie (samorząd miasta dołożyłby od siebie 50 tys. zł);
– 400 tysięcy złotych na remont w Przedszkolu Samorządowym nr 14 (instalacja c.o., ciepłej wody i remont łazienek);
– ponad 702 tysiące złotych na budowę „Lawendowego Parku Kieszonkowego” na Bacieczkach;
– 750 tysięcy złotych na wsparcie projektu „Ekorower”, czyli dofinansowania zakupu rowerów elektrycznych przez mieszkańców Białegostoku.

Wniosek o dofinansowanie pięciu przedsięwzięć (łączna kwota dofinansowania – ponad 3,3 mln złotych) został złożony do urzędu marszałkowskiego. Z końcem stycznia upływa termin składania wniosków. 

Sporo uwagi podczas konferencji prasowej dwóch zastępców prezydenta poświęcono na jeden projekt – dofinansowanie zakupu rowerów elektrycznych dla mieszkańców Białegostoku. To ten sam projekt, który w dyskusji o budżecie władze miasta skrytykowały jako zbyt „elitarny”, a rada miasta większością głosów nie umieściła w tegorocznym budżecie. Paradoksalnie to właśnie ten projekt zachęcił prezydenta do złożenia wniosku o wsparcie z budżetu sejmiku. Podczas dyskusji na sesji radny PiS Henryk Dębowski zadeklarował, że będzie lobbował na rzecz wsparcia tego projektu u marszałka województwa. 

Dziś prezydenci kilka razy podkreślali, jak bardzo liczą na to, że Dębowski „załatwi” u marszałka dofinansowanie wszystkich zgłoszonych projektów. Brzmiało to co najmniej dziwnie, szczególnie że niemal równocześnie obaj prezydenci mocno krytykowali sam Fundusz Wsparcia Gmin i Powiatów. 

– W tej edycji nie ma harmonogramu, nie ma kryteriów, na podstawie których przydziela się środki, ba, nie ma nawet formularza wniosku. Byśmy woleli, żeby te kwestie związane z kryteriami były jasno określone, żeby wszyscy mieli równe szanse – podkreślał zastępca prezydenta Przemysław Tuchliński.

– Żałujemy, że my jako urząd miejski nie otrzymaliśmy żadnych informacji wprost ze strony urzędu marszałkowskiego, że projekt X czy projekt Y ma szansę otrzymać wsparcie finansowe – skarżył się zastępca prezydenta Rafał Rudnicki. Podkreślał, że „ubolewa” nad tym, że urząd ze strony „osób trzecich” dowiaduje się o możliwości dofinansowania projektu.

A mimo to, „ubolewając”, prezydent Rudnicki powtarzał: – Mam nadzieję, że jeśli pan radny Henryk Dębowski ma takie dobre dojścia do urzędu marszałkowskiego, to w tym przypadku pomoże nam w tym, żeby nie tylko „rower”, ale też i te pozostałe cztery projekty otrzymały dofinansowanie ze strony samorządu województwa – mówił Rafał Rudnicki. 

– Liczymy na to, że pan radny [Henryk Dębowski – przyp. red.] wesprze te wnioski, żeby tych pięć wniosków, które miasto złożyło, uzyskało wsparcie ze strony pana marszałka – dopowiedział Przemysław Tuchliński.

KOMENTARZ AUTORA:
Czy radny „załatwi” te pieniądze? Patrząc na dotychczasowe rozdania funduszu, wydaje się to wątpliwe. Dotychczas wsparcie z funduszu sięgało od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy złotych, nie zdarzyło się, by jeden samorządu otrzymał wsparcie na więcej niż jedną inwestycję. Wystarczy spojrzeć na wykaz dotychczasowych dofinansowań, by tę prawidłowość zauważyć. Kilkakrotnie powtarzana sugestia, że radny Dębowski „załatwi” pieniądze od marszałka każą myśleć, że dla prezydentów nie jest najważniejsze uzyskanie „wsparcia”, lecz podważenie wiarygodności radnego. Wiele wskazuje na to, że władzom Białegostoku bardziej zależy na nieprzyznaniu dofinansowania, niż na otrzymaniu wsparcia od pisowskiego zarządu województwa. Czy w tej politycznej rozgrywce dobro mieszkańców Białegostoku ma jeszcze jakieś znaczenie? 

Zobacz również