O wydarzeniu matka chłopca napisała w mediach społecznościowych. Więcej szczegółów podała dziennikarzowi "Super Expressu".
Dziewięciolatek poszedł na trening. Okazało się, że zajęcia zostały odwołane, a chłopiec nie miał przy sobie telefonu, więc nie miał jak powiadomić mamy. Postanowił sam wrócić do domu. Niedaleko przystanku autobusowego i szkoły podstawowej podjechał do niego samochód, z którego wysiadł ubrany na czarno i z twarzą zasłoniętą maseczką mężczyzna. Usiłował wciągnąć chłopca do auta. Na szczęście zainterweniował przypadkowy przechodzień, który miał uderzyć napastnika. Wtedy chłopiec się wyrwał i pobiegł do domu.
Mama chłopca od razu zadzwoniła na policję. Zeznania w komisariacie złożyła jednak dopiero we wtorek przed południem.
Jak informuje Izabela Kłosowska z zespołu prasowego białostockiej policji, wtedy też została przeprowadzone oględziny. Dziecko na miejsce zdarzenia pojechało z mamą i policjantami i pokazało, jak dokładnie wszystko przebiegało.
- Policjanci cały czas ustalają szczegóły zdarzenia - dodaje Izabela Kłosowska.
Policja szuka również świadków zdarzenia. Zarówno mężczyzny, który pomógł chłopcu, jak i inne osoby, które były wtedy w pobliżu i coś zauważyły lub usłyszały. Zgłaszać się trzeba do III Komisariatu Policji.